Wykonanie
Są.... wspaniałe! Z początku nie wyobrażałam sobie połączenia sosu angielskiego i
mięty, ale cieszę się, że się skusiłam bo to chyba najlepsze
lody jakie
jadłam w życiu. Mają idealną konsystencję, powoli się rozpuszczają, są miękkie, nawet po wyjęciu z zamrażarki i dodatkowo smakują obłędnie! Przepis z pewnością warty wypróbowania, szczególnie dla łasuchów
miętowo -
czekoladowego połączenia.Przepis pochodzi ze strony www.mojewypieki.com, gdzie jest najlepsza baza na
lody domowej roboty. :)Składniki:1 szklanka
mleka2 szklanki
śmietany kremówki 30% (podzielone 1 + 1)2/3 szklanki
cukruszczypta
soli6
żółtek170 g posiekanej
gorzkiej czekolady2,5 łyżeczki ekstraktu
miętowego* (kropli
miętowych)zielony
barwnik spożywczy* w przepisie
mowa jest o 2 łyżeczkach, ale dla mnie
lody smakowały lepiej po dodaniu niewielkiej ilości. Podczas dodawania kropli sami sprawdzicie, która wersja Wam bardziej odpowiada.Przygotowanie:Do rondelka wlać szklankę
mleka, 1 szklankę kremówki,
cukier,
sól. Wymieszać i podgrzać do rozpuszczenia się
cukru, natychmiast zestawić z palnika (najlepiej by mikstura była tylko ciepła). Odstawić na 15 minut.Przygotować duży garnek w którym zmieści się nasza mikstura. Wlać do niego pozostałą, schłodzoną w lodówce kremówkę. ( w przepisie autorka radzi umieścić garnek w kąpieli lodowej, ale nie jest ona konieczna, jeśli kremówka i garnek są chłodne)
Żółtka (dobrze) ubić, wlać do naszej lekko ciepłej mikstury
mlecznej, cały czas mieszając. Postawić na palniku na średniej mocy i cały czas mieszając czekać, aż całość zgęstnieje (zajmie to około 10 minut). W żadnym wypadku nie można dopuścić do wrzenia! (od razu by się zwarzyło). Jak zgęstnieje natychmiast zdjąć z palnika i wlać do naszego naczynia z kremówką, wymieszać. Dodać ekstraktu
miętowego i zielonego barwnika, wymieszać. Odstawić na kilka godzin do lodówki.Miksturę przelać do maszyny do
lodów i postępować wg jej instrukcji.
Lody schłodzić ostatecznie w zamrażarce, uprzednio dodając do nich pokruszoną na kawałki
czekoladę (dobrze wymieszać).
Nie muszę powtarzać, że
lody są niesamowite. Aż wróciła mi ochota na ich przyrządzanie, po ostatnich nieudanych kombinacjach, które tak średnio mi smakowały. Te
lody były idealne i już chodzi mi po głowie wypróbowanie innego wspaniałego przepisu, tym razem z
bazylią (podobno smak jest ekstra). Ostatnio też kupiłam gazetę z przepisami na nietypowe
lody renomowanych cukierników i pomimo załamania pogody pragnę przynajmniej kilka smaków wypróbować. A tak aporopo, jedliście kiedyś
lody laurowe? :D