ßßß
Happy Fooding to przesympatyczna inicjatywa Olgi z bloga Ich4Pory . W skrócie - krakowscy blogerzy (i nie tylko) spotykają się na wspólnym gotowaniu, plotach i wzajemnym poznawaniu się. Jest towarzysko, jest pysznie, jest swojsko. Chociaż raz już wybierałam się na fooding to zmiana terminu uniemożliwiła mi dotarcie, ale tym razem się udało. Dotarłam na wyjątkowy, przedświąteczny odcinek specjalny - 30 listopada spotkaliśmy się w sporym gronie żeby wspólnie robić, wycinać, piec i dekorować pierniczki. I chociaż pojechałam tam lekko niepewna i onieśmielona, jak to przy pierwszym razie bywa, szybko wkupiłam się foremkami-dinozaurami i zostałam ciepło przyjęta ;) Kuchni użyczyła nam Mia z A Bite To Eat, ugotowała dla nas także przepyszną zupę meksykańską, która rozgrzała nas w zimne popołudnie.A później zabraliśmy się do pierniczenia. Zadania karkołomnego, bo pierniczków musiało być dużo. Co to znaczy dużo? Pięć kilo mąki, na początek...Gdy pierniczki były już gotowe wzięliśmy się za dekorowanie. Używaliśmy lukru royal icing, barwionego na różne kolory, do tego różnych posypek, orzechów, kuleczek, cukrów. Było brudno, wesoło, kolorowo i bardzo słodko. Zresztą - sami zobaczcie na zdjęciach.Przepis podaję za Mią:Składniki (na jakieś 500 sztuk, więc polecam zmniejszyć porcję o ok. 1/4 :))2,4kg mąki800g żytniej mąki pełnoziarnistej8 jajek800g roztopionego masła800g cukru1kg miodu7 łyżek przyprawy do piernika8 płaskich łyżeczek sody oczyszczonej
