Wykonanie
Poprzedni post wywołał wiele emocji, i bardzo dobrze, weganizm to wbrew pozorom nie jest jedzenie. Blog ten jednak służy przede wszystkim pokazywaniu, że my weganie nie jemy trawy, kwiatów, czy owsa, ale jeśli mamy tylko takie życzenie, możemy jeść równie pysznie jak ci "normalni" ludzie, a nawet i lepiej, dlatego wkraczam ponownie na pokojową ścieżkę i prezentuję wam przepis na supersłodkie muffiny
bananowe, w których pływa mnóstwo
czekolady i gdyby nie to że staram się ograniczać
słodycze, to bym je piekła non stop.W ogóle teraz piszę z rodzinnych stron, wcale a wcale nie gotuję, bo właściwie jem tylko surowe
owoce i trochę warzyw, no i czasem babcinego pieroga z
kapustą i
grzybami ( Boże jakie dobre, w piątek zjadłam tyle, że aż brzuch mnie bolał, naprawdę, i co najlepsze, dowiedziałam się, że jedna z babć, od tych co się tak na nie rzuciłam, ZAWSZE robiła pierogi bez
jajek. Ogólnie nie ma żadnego porównania, te bez
jajek są bezkonkurencyjne )Mam jeszcze w zanadrzu parę przepisów z Wrocławia i trochę zdjęć, i będą to chyba ostatnie zdjęcia robione moim przeklętym telefonem, ach!2 szklanki
mąki3
banany0,75 szklanki
cukru brązowego1 płaska łyżeczka
sody2 płaskie łyżeczki
proszku do pieczenia1 łyżeczka
octu winnegoTabliczka
gorzkiej czekolady ( wzięłam najtańszą )2/3 szklanki
mleka sojowego1/3 szklanki
olejuPiekarnik rozgrzewamy do 180 stopni.
Banany rozgniatamy na papkę. Mieszamy suche składniki w misce. Dodajemy wszystkie mokre składniki i mieszamy łyżką do połączenia składników, niezbyt dokładnie. Wrzucamy posiekaną drobno
czekoladę i mieszamy jeszcze raz. Napełniamy formę do muffinów i pieczemy 20 minut.Tuż po ostygnięciu będą bardzo miękkie i puszyste. Ale jak odstoją dzień, to zrobią się bardziej zbite, i będą takie typowo "muffinowe". I takie, i takie są dobre!