Wykonanie
Bloga Elizy Mórawskiej (tu) znam doskonale i bardzo sobie cenię. Zaglądam tam często i z wielką przyjemnością czytam. Z książką o słodkościach też już miałam styczność jakiś czas temu - kupiła ją koleżanka i nie omieszkała się pochwalić, a ja przejrzałam ją z zapartym tchem i ślinotokiem. Bardzo się więc ucieszyłam, kiedy moja najlepsza na świecie siostra podarowała mi ją jakiś czas temu w prezencie imieninowym."Słodkie", które dostałam to nowe, uzupełnione wydanie, gdzie na ponad 180 stronach stronach znajdziemy przepisy na różne słodkości. Sama książka jest zachwycająca. "Nie oceniaj książki po okładce". Łatwo powiedzieć, trudniej wykonać. Bo jak tu nie oceniać pięknej pastelowej szaty graficznej? Samo zdjęcie przedstawiające biały pusty talerz przynosi na myśl pyszności, które z niego zniknęły w ułamku sekundy. Także wnętrze mnie nie rozczarowało. Jest pełne fantastycznych fotografii, dzięki którym ma się ochotę na upieczenie i pożarcie wszystkiego na raz!Przepisy zawarte w książce są napisane zrozumiałym
językiem i nawet laik łatwo sobie z nimi poradzi. Każdą recepturę opatrzono informacją dotyczącą czasu przygotowania, rodzaju foremki (niestety nie wszędzie podane są wymiary), temperatury i czasu pieczenia, liczby porcji oraz stopnia trudności. Oprócz wspaniałych przepisów, znajdziemy tu również porady, niezbędnik domowego cukiernika, czy różne ciekawostki.Musze przyznać, że długo zastanawiałam się, który przepis wypróbować jako pierwszy i miałam ogromny problem z podjęciem decyzji. Miałam ochotę na wszystko! Otworzyłam więc książkę na chybił-trafił i wylosowałam szarlotkę polską (str. 98-99). Muszę przyznać, że nie mogłam lepiej trafić! Przyznam, że jest to najlepsza szarlotka, jaka kiedykolwiek wyszła z mojego piekarnika, a nawet z piekarnika mojej mamy (a to już coś znaczy). Aromatyczna, pełna
owoców, rozpływająca się w ustach. A z gałką
lodów to już po prostu obłęd! Pozwalam sobie przytoczyć przepis autorstwa Elizy Mórawskiej (mam nadzieję, że autorka nie będzie mi miała tego za złe):Składniki:Na ciasto:-300g
mąki pszennej-150g
masła-3
żółtka-100g
cukru-80g
śmietany 18%-1/8 łyżeczki
sody oczyszczonejNa farsz
jabłkowy:-1kg
jabłek-2 łyżki
masła-100g
cukru-1/2 łyżeczki
cynamonu-1/2 łyżeczki
imbiru w proszku-1 łyżeczka ekstraktu z
waniliiPrzygotowujemy ciasto. Wszystkie podane składniki zagniatamy szybko na gładką jednolitą masę, nie powinna lepić się do rąk. Dzielimy na dwie części i odkładamy.Przygotowujemy farsz.
Jabłka obieramy i kroimy w ćwiartki. Na patelni rozpuszczamy
masło, wrzucamy
jabłka i chwilę podsmażamy, cały czas mieszając. Kiedy
jabłka zaczynają mięknąć, dodajemy
cukier oraz
przyprawy. Dusimy chwilę, do czasu, aż zaczną się rozpadać. Odstawiamy do wystygnięcia.Formę (w książce tortownica, ja użyłam naczynia ceramicznego) smarujemy
masłem i wysypujemy
mąką. Połową ciasta wylepiamy spód (powinien być jak najcieńszy). Nakłuwamy widelcem i wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 190 stopni na 10 minut.Po tym czasie wyjmujemy ciasto i wykładamy na nie wcześniej przygotowane
jabłka. Pozostałą część ciasta rozkruszamy równomiernie na
owoce. Wstawiamy do piekarnika na około 40 minut (aż do zrumienienia).Ciasto studzimy i posypujemy
cukrem pudrem. Z podanych proporcji powinno wyjść 6-8 porcji.
Smacznego!Szczerze zachęcam do sięgnięcia po tę smakowitą książkę (a także odwiedzenia bloga), szczególnie osoby, które jeszcze jej nie znają. Zachwycicie się tak, jak ja!