Wykonanie
Buszując w dziale z warzywami, w jednej ze skrzynek zobaczyłam coś, co mogłam określić jednym słowem: słodkie. Tak urzekająco wyglądającego warzywa jeszcze nigdy nie widziałam. Były to małe okrągłe
cukinie. Bez zastanowienia wrzuciłam do koszyka pięć i zaczęłam kombinować co z nimi zrobić.Uznałam, że nafaszeruję je
mięsem, tak jak z reguły robię z
papryką i zapiekę.Do przygotowania moich małych bomb potrzebowałam:5 małych okrągłych
cukinii500g mielonej
wołowiny1 średnią
cebulę4 plastry
boczku parzonego2 puszki
pomidorów krojonychgarść marynowanych papryczek jalapeño (pokrojonych w plastry)
sólczarny pieprzCukinie umyłam i częściowo obrałam ze skórki. Odcięłam "czapeczki" i wydrążyłam.
Boczek pokroiłam na kwadraciki i wrzuciłam na rozgrzaną patelnie bez dodawania tłuszczu. Kiedy się zarumienił dodałam drobno posiekaną
cebulę.
Wołowinę przełożyłam do miski, posoliłam, popieprzyłam i wymieszałam z podsmażoną
cebulą i
boczkiem. Wydrążone
cukinie wypchałam
mięsem. Początkowo chciałam zrobić farsz z
ryżem, ale koniec końców zrezygnowałam z zapychacza. Miałam nadzieję, że znajdę odpowiedniej wielkości naczynie żaroodporne. Niestety nic w odpowiednim rozmiarze nie miałam i musiałam użyć dwóch małych. Ułożyłam faszerowane
cukinie i do każdego naczynia wlałam po puszce krojonych
pomidorów. Oprószyłam wszystko
solą i już miałam wstawiać do piekarnika..., ale wpadł mi do głowy pewien pomysł. Miałam słoik marynowanych papryczek jalapeño i postanowiłam powciskać ich plasterki pomiędzy
pomidory. Wsunęłam naczynia z faszerowana
cukinią do piekarnika rozgrzanego do 180 °C. Po ok. 20 minutach przykryłam je pokrywkami. Po niecałej godzinie obiad był gotowy. Nagle w kuchni pojawiła się mój niejadek popatrzył z zaciekawieniem na
cukinie i spytał "Mamo skąd masz te indiańskie miseczki". Mi kojażyły się raczej z bombami czy
granatami, ale chyba byłam w błędzie.