Wykonanie
Któregoś dnia zostałam dotknięta klęską urodzaju. Niejadek się pochorował i wszystkie życzliwe osoby przyniosły mi rosół. Sama zdążyłam też ugotować wielki gar. Na szczęście jest kilka sposobów na nie marnowanie pysznej zupy. Część zamroziłam, część zjadł rekonwalescent, a część przetworzyłam. Wśród dorosłych domowników brakuję entuzjastów królowej zup. Za to wszystkie inne są chętnie zjadana. Dlatego jakieś 1 , 5 litra rosołu zamieniło się w aromatyczny krem z warzyw. Do przygotowania mojej zupki potrzebowałam:1 1/2 litra rosołu2 duże
marchewki1 dużą
pietruszkę (korzeń)1
łodygę selera naciowego1/2
paprykigarść
suszonych pomidorówsok z cytrynysól czarny pieprzJest to zupa absolutnie porasta w przygotowaniu. Wystarczy, że warzywa pokroiłam w cienkie plasterki, wrzuciłam do garnka z rosołem i gotowałam tak długo, aż zrobiły się miękkie. W mieszkaniu unosił się charakterystyczny zapach
pietruszki, którą bardzo lubię.W
między czasie na
maśle z dodatkiem
oleju zrobiłam grzanki z czerstwego
chleba. Zupy kremy trzeba przełamać czymś do pogryzienia inaczej są nudne. Po ugotowaniu zawartość garnka potraktowałam blenderem. Byłam bezlitosna, wszystko zmieniłam w papkę. Przyprawiłam
sokiem z cytryny solą i
pieprzem. Przed podaniem dodawałam grzanki,
rzeżuchę i
ziarna słonecznika.Postanowiłam trochę poeksperymentować z taką koncepcją przyrządzania zup. Dzisiejsza była inspirowana
smakami orientu, ale o tym następnym razem