Wykonanie
Pisząc ostatnio o brawnie wspomniałam, że zaprowadzono w moim domu dietę bezglutenową, na potrzeby sprawdzenia teorii spiskowych dotyczących pszenicy. Przyjęłam ją pokornie i bez buntu. Przerobiłam kilka diet w swoim życiu, można i taką. A nuż się uda. Początkowo całkowicie zrezygnowaliśmy z
pieczywa. Przecież we wszystkim co jest dostępne w normalnych sklepach czai się podstępny gluten. Po kilku dniach zaczęło mi do tego stopnia jednak brakować
chleba, że zaczęłam podjadać
wafle ryżowe, których naprawdę nie lubię. Kryzys się pogłębiał, więc tupnęłam nogą i powiedziałam basta! Upiekę własny
chleb.Przeszperałam internet w poszukiwaniu
pieczywa z
mąki ziemniaczanej. Znalazłam przepisy tylko z mieszanych mąk. Odniosłam wrażenie, że wszędzie królowała
mąka z
migdałów. Jak się okazało jest cholernie
droga. 500g
mąki za 35 złoty to jest fanaberia, a nie zdrowa dieta. Nie jestem pewna czy w przepisie, na który się zdecydowałam nie było jej przypadkiem w składzie. Gdy wlałam
mleko tak jak było napisane, to w misce powstało bardzo rzadkie ciasto na naleśniki. Kserowałam kartki z przepisem i chyba ją przysłoniłam. To jednak nie jest istotne. Zwiększyłam ilość innych mąk, a co najważniejsze jest, że upiekłam
chleb bezglutenowy.Do jego przygotowania zużyłam:250g
mąki ryżowej200g
mąki ziemniaczanej2 łyżeczki
suszonych drożdży300ml ciepłego
mleka1 duże
jajkotrochę
solitrochę
cukruWszystkie suche składniki połączyłam ze sobą, dodałam
mleko i miksowałam. Na koniec wbiłam całe
jajko. Miksowałam jeszcze przez chwilę, a
potem zaczęłam wyrabiać ciasto ręcznie. Kiedy uznałam, że ma dość, odstawiłam je w ciepłe miejsce i zostawiłam na godzinę, przykryte ścierką. Byłam bardzo sceptycznie nastawiona i raczej wątpiłam w zwiększanie objętość. Ku mojemu zaskoczeniu jednak urosło. Podłużną foremkę wysmarowałam
masłem i przełożyłam do niej ciasto. Miało śmieszną konsystencję. Podejrzewam, że to przez
mąkę ryżową. Było jakby suche, łamało się. W foremce odstało jeszcze jakieś trzy kwadranse. Zastosowałam się do zaleceń i zwilżyłam ciasto z wierzchu
wodą. Wstawiłam do piekarnika rozgrzanego do temperatury 190 stopni Celsjusza na około 45 min. Co ciekawe udało się.
Chleb w smaku był delikatny i był najbielszym
pieczywem jakie widziałam. Teraz koniecznie muszę spróbować
chleba z samej
mąki ziemniaczanej. Szczerze wierzę, że taki musi istnieć.