Wykonanie
Któregoś jesiennego wieczoru dostałam książkę Kuchnia niderlandzka. Prezent bardzo mnie ucieszył. Problem polegał jedynie na
języku (jest ona po niderlandzku). Trochę mnie to przestraszyło, ale od czego mamy tłumacz wujka Google. Kiedy przeglądałam ją po raz pierwszy w oko wpadł mi jeden recept.
Tarta serowa. Wyglądała na prostą. Kiedy zebrałam się na odwagę, żeby ją upiec pojawiły się duży problemy. Przetłumaczyłam listę składników i okazało się, że potrzebuję świeżą
trybulę i
świeży estragon. Doczytałam, że
trybula jest bardzo popularna w owej kuchni. Miałam nadzieję, że dostanę chociaż suszoną. Odwiedziłam kilka sklepów, których asortyment powinien powalić mnie na kolana. Miałam niestety pecha.W sklepach nie było nawet
estragonu suszonego, a co dopiero świeżęgo. Załamałam ręce i postanowiłam zrobić to po swojemu. Prócz tarty z resztek, którą robiłam pod
okiem znawcy gatunku, to miała być moja pierwsza prawdziwa
tarta.Wymyśliłam, że potrzebuję:400 g
serka naturalnego typu granipęczek
koperku3
jajka3 ząbki
czosnkusólczarny pieprzKoperek posiekałam, wszystko wymieszałam i zabrałam się za robienie ciasta. W całej euforii zapomniałam o kupieniu butelki
białego wina. Według przepisu z książki niderlandzkiej było ono potrzebne.Trudno. Stwierdziłam, że coś wymyślę. Ukroiłam 100 g
masła i zabrałam się za robienie kruchego ciasta. Nie mam w tym wprawy więc oparłam się na pierwszym lepszy przepisie z książki o ciastach słonych i słodkich. Wszystko czego potrzebowałam znalazłam w domy, a było to:100g
masła200g
mąki pszennej1
jajkoodrobina
wodysólWyrobione ciasto ułożyłam w formie ceramicznej i wstawiłam do piekarnika rozgrzanego, do 180°C na jakieś 15 minut. Kiedy ciasto było złote wylałam na nie
ser z
jajkami. Zapiekało się chyba jakieś pół godziny, nie zwróciłam uwagi na zegarek. Wyjęłam ją z piekarnika jak góra była ładnie zarumieniona.