Wykonanie
Jakiś czas temu dostałam od Basilur dwie fantastyczne
herbaty :-) i dziś opowiem Wam o jednej z nich - owocowej Blood Orange . Jest po prostu obłędna! Niesamowicie pachnie i równie wyjątkowo smakuje. Dlaczego? Bo w składnie ma
jabłko,
skórkę pomarańczową, hibiskus,
płatki dzikiej róży, kwiaty
słonecznika i
pomarańczy, aromaty naturalne
pomarańczy i
śmietany. I chociaż nie przepadam za
herbatkami z samego hibiskusa, to w tej mieszance komponuje się on fantastycznie z innymi jej składnikami. No i po wypiciu
herbaty można zjeść znajdujące się na dnie filiżanki
owoce i
płatki :-)
Herbatka do picia to jedno, ale można ją też wykorzystać w inny sposób, np. do lekkiego deseru, który zachwyca
owocowym smakiem i aromatem :-)SKŁADNIKI3/4 szklanki
mleka1/2 szklanki wrzącej
wody2 czubate łyżki
herbaty Blood Orange (Basilur)2
jajka1 czubata łyżka
cukru3 łyżeczki
skrobi ziemniaczanejHerbatę zalewamy
wodą, przykrywamy i odstawiamy na 7 minut. Po tym czasie napar przecedzamy, a
owoce zostawiamy na
potem.
Żółtka oddzielamy od
białek i ucieramy z
cukrem na puszysty kogel -
mogel, a następnie dodajemy do niego
skrobię i dokładnie mieszamy. Do jajecznej masy dolewamy stopniowo
mleko (musi być zimne, bo inaczej
skrobia zacznie "wiązać" zbyt szybko), a następnie herbaciany napar; całość mieszamy aż składniki się połączą.
Białka ubijamy na sztywną pianę i łączymy z przygotowana masą (jest rzadka, wręcz płynna), a następnie całość przelewamy do kokilek. Wstawiamy je do płytkiego naczynia, do którego wlewamy zimną
wodę (tak by sięgała do połowy kokilek), doprowadzamy do wrzenia, zmniejszamy płomień, przykrywamy naczynie i w taki sposób gotujemy 10 minut. Po tym czasie wyjmujemy kokilki i dekorujemy deser
owocami z
herbaty i plasterkami
pomarańczy (najlepiej czerwonej).
P.S.Niech Was nie zmyli jasny kolor deseru, to dlatego, że mimo dokładnego mieszania piana jednak gromadzi się na wierzchu, pod nią deser ma delikatny różowy kolor (sama
herbata jest wręcz bordowa, ale tu
mleko robi swoje ;-) )