Wykonanie
Zycie to taka przewrotne bestia,prawda?Jak sie czlowiekowi wydaje,ze wszystko ma pod kontrola i nic nie jest w stanie go zaskoczyc i chodzi z podniesiona
glowa i zadartym nosem.Wtedy niespodziewanie,wychodzi "zycie" z ciemnego zaulka i wali w nas bejsbolem.Po glowie,przez plecy,w kolana.Bije do momentu az padniemy na glebe.Darmowa lekcja pokory!

Mnie tez sie wydawalo,ze nic mnie juz nie zaskoczy w Szkocji,ze uodpornilam sie na ich niekompetencje i slamazarnosc w dzialaniu.Nauczylam sie czekac,juz nie wymagam od innych,ze musi byc tu i teraz.Tak mi sie przynajmniej wydawalo.Od dwoch miesiecy czekamy na decyzje z pracy,czy mozemy sobie zrobic tak zwana "przerwe w karierze" na pol roku.Po dwoch miesiacach podanie przebrnelo do drugiego etapu,czyli "wjechalo" na 5 pietro do HR-dzialu personalnego.Wjechalo i sie gdzies zapodzialo.Wymowka jest taka,ze musze czekac na meeting z "personalnym,ktory musi przeprowadzic z nami wywiad,czy na pewno mamy zamiar do pracy powrocic po tak dlugim urlopie.Problem polega na tym,ze osoba,ktora ORGANIZUJE MEETINGI z pracownikami jest na urlopie i absolutnie nikt nie
moze jej w tym waznym zadaniu wyreczyc.Wiec zacisnelam zeby,kciuki ,uda i co sie tylko da.Czekam spokojnie na magiczny
dzien.Czekac przyszlo mi tez na tak blaha sprawe jak obejrzenie mieszkania,ktore chemy wynajac i ba!chcemy nawet za nie zaplacic.I tu uprzejmosci sie skonczyly,nie wytrzymalam i przycisnelam, mila
pania z agencji do sciany!W akcie desperacji chcialam kobiete nawet udusic, zlapalam za nogi i potrzasajac probowalam sama wyegzekwowac te klucze.Oczywiscie wszystko robilam telefonicznie ,wiec fizycznie nie mialam szans na przyciskanie,duszenie i potrzasanie,ale uwierzcie mi,werbalnie poszlo mi tez calkem niezle.

Dowiedzialam sie ,ze ekipa remontowa nie oddala jeszcze kluczy,bo zwyczajnie nie dokonczyla instalacji toalety,poniewaz maja poslizg czasowy i skoncza okolo wtorku lub
srody.Czekaja na zamowione materialy.Paniusia miala w papierach,ze mieszkanie bedzie gotowe na poprzednia
srode,wiec nawet nie sprawdzila stanu mieszkania ,tylko wystawila je na rynek.Pech chcial,ze tak szybko znalazl sie chetny w postaci Sznupkow.Przy dobrych wiatrach mieszkanie bedziemy ogladac w nastepny wtorek lub
srode.
Myslicie,ze tym razem sie uda?Musialam sie jakos rozladowac,zakupy nie pomogly,na
alkohol za wczesnie,wiec pozostala mi imbirowa
herbatka.Smak
imbiru poznalam w Azji,ale docenilam dopiero dzieki mojej tajskiej kolezance.Jak bylam chora to kazala mi pic goracy napitek z
lemonki i
imbiru,rozgrzewalo tak,az lzy ciekly z oczu.Pomoglo natychmiastowo.Srodek ten docenila nawet
Kura z pieknego Singapuru na zaprzyjaznionym blogu Azja od kuchni .
Imbir pomaga tez na dolegliwosci zoladkowe,na ciazowe mdlosci,na nerwy i frasunki.Musi to byc prawda,bo jak pijesz taka imbirowa
herbatke to czujesz laskotanie w mozgu,drapanie w gardle i motyle w brzuchu.Swiat przestaje byc taki szaro-bury...:)No i co dla nas kobitek najwazniejsze, wspomaga przemiane materii i oczyszcza z toksyn.

Zielona
herbata zaparzona,
moze byc nawet z
torebki,dodajemy 2 plastry
cytryny,2 plastry
lemonki,2 plastry
imbiru i 2 krople
miodu.Po wypicu pierwszej szklanki ,mozemy zalac jeszcze raz te same skladniki ,nie wyrzucamy,nie musza byc za kazdym razem swieze.Ja czasami wypijam do
polowy i dolewam tylko goracej
wody.UWAGA!Nie obieramy
cytryny ani
imbiru ,dodajemy ze skorka.Po takim poranku,
herbatka zdzialala cudu,juz sie nie wkurzam ,ze Szkoci sa tacy "leniwi umyslowo",no przeciez nikt nie jest idealny......kazdemu sie zdarzaja wpadki i potkniecia.
Moge poczekac te pare dni, nigdzie mi sie nie spieszy.Jak to
mowi Sznupek- "...to tylko kwestia czasu...."Milego dnia Kochani..:)