Wykonanie

Kutia, czyli świąteczny symbol pożądania. Dlaczego? Ano dlatego, że na kilka lat została wycofana (bez mojej zgody) ze świątecznego menu w moim domu. I tak mocno za nią tęskniłam. Bo kutię bardzo lubię (ach, ta
słodycz miodu i
bakalii!)... ale jestem jedyną jej amatorką. A co za tym idzie - nie tylko sama ją jem, ale sama sobie muszę ją przygotować. Nie jest to wielkim wyzwaniem, bo kutia nie wymaga specjalnych umiejętności... Tak się tylko zastanawiam, ilu z Was zna tę wigilijną potrawę, bo przecież wywodzi się ona ze wschodnich terenów Polski.Tak czy owak, tym którzy ją znają i tym, którzy nie, z okazji Świąt życzę... po prostu szczęścia. A przy okazji również odpoczynku, w końcu to ostatnia w tym roku okazja, do wydłużenia weekendu.Wszystkiego dobrego!!!!!- 1 szklanka obtłuczonej pszenicy (ewentualnie
kaszy pęczak)- 3/4 szklanki
niebieskiego maku-
miód-
rodzynki, suszona:
żurawina,
morele,
śliwki - u mnie niesiarkowane (ewentualnie inne
bakalie)- kandyzowana skórka
pomarańczy- pół szklanki
orzechów włoskich- pół szklanki
płatków migdałowychPłatki migdałowe prażymy na suchej patelni.
Mak wysypujemy na sitko o bardzo małych otworkach, polewamy wrzącą
wodą. Przesypujemy do garnuszka. zalewamy zimną
wodą i stawiamy na małym płomieniu. Gotujemy około 45 minut a następnie odcedzamy.
Rodzynki i
morele moczymy w wodzie przez pół godziny. Odcedzamy i razem ze
śliwkami kroimy dość drobno.Pszenicę przepłukujemy pod bieżącą
wodą, a następnie zalewamy ją chłodną
wodą w garnuszku i odstawiamy na 8-10 godzin. Po wyznaczonym czasie stawiamy na niewielkim płomieniu i gotujemy do miękkości (pęczak krócej niż pszenicę), uważając, aby się nie rozgotowała.Gdy pszenica jest gotowa zdejmujemy ją z ognia, przekładamy na sitko, polewamy zimną
wodą i odcedzamy.Wszystkie składniki (wraz z
żurawiną i skórką z
pomarańczy) mieszamy w misce, dodając 2-3 łyżki
miodu.Smacznego!