ßßß
W mieście trudno jest mi znaleźć plusy zimy (co innego, kiedy mieszkałam na wsi). Śnieg szybko się brudzi i daleko mu do prawdziwej bieli, poranki wiążą się z odśnieżaniem samochodu i walczeniem z jego zamarzniętymi drzwiami, ewentualnie z marznięciem na przystanku autobusowym. Zero zimowego romantyzmu. Ale... mam jeden sposób na złamanie miejsko-zimowego pesymizmu. Są nim grzańce. Mam tu na myśli zarówno grzane piwo, jak i grzane wino. I trudno mi zdecydować, które wolę bardziej. Ciepły koc, grzane wino i wszystko staje się bardziej znośne.- butelka czerwonego wina - u mnie zawsze wytrawne ewentualnie półwytrawne- 2 pomarańcze- kilka ziaren kardamonu lub szczypta mielonego- kora cynamonu lub około łyżeczki mielonego- skórka starta z jednej, sparzonej cytryny- kilkanaście goździków- 3-2 łyżki miodu (jeśli używacie wina słodkiego, miód możecie pominąć)Pomarańczę dokładnie szorujemy, sparzamy wrzątkiem i kroimy na kawałki.Wino przelewamy do garnka i dodajemy wszystkie składniki, wraz z pomarańczą.Ustawiamy na małym ogniu i podgrzewamy mieszając, aby miód się rozpuścił.Nie dopuszczamy do zagotowania wina.Następnie grzane wino rozlewamy do szklanek, kubków czy czegokolwiek, przecedzając je przez sitko.Smacznego!!