Wykonanie
Są takie dni, kiedy wydaje mi się, że czegokolwiek bym nie napisała, to będzie to tak strasznym sucharem, że własna matka będzie się za mnie wstydzić. Tak. To jest ten dzień. Napisałam już co najmniej dziesięć różnych wstępów, które by w jakiś lekki, nonszalancki i nienachalny sposób poprowadziły historię od nie wiem czego, do przepisu na domową granolę . Ale jakoś nie, po prostu nie idzie. Pomroczność jasna, zachwianie energii w kosmosie, zemsta Plutona za paparazzich, papamobile i Papę Smerfa. A zatem w krótkich, żołnierskich słowach: przepis będzie bez proporcji. Bo ja tu nikomu nie
będę mówić, ile ma wsypać
płatków, a ile
orzechów. Każdy ma inny smak i dobierze sobie konkretne ilości. A przygotowanie granoli nie jest mierzeniem się z prawami fizyki kwantowej. Potrzebne są podstawowe składniki, piekarnik i trochę chęci. Więc do dzieła robaczki. A ja idę pod kołdrę. Bo to dzień jakiś taki...
-
płatki owsiane górskie- zblanszowane
migdały (sparzone we wrzątku i obrane ze skórki)- zblanszowane
orzechy włoskie-
sezam-
pestki słonecznika-
płatki migdałowe-
rodzynki-
miód-
olej kokosowy (w przybliżeniu - jedna łyżka
oleju na trzy łyżki
miodu)Wszystkie suche składniki oprócz
rodzynek mieszamy w misce.W garnuszku, na niewielkim ogniu rozpuszczamy
olej i
miód. Taki płyn stopniowo dolewamy do suchej mieszanki, za każdym razem mieszając. Całość powinna być dobrze oblepiona
miodem i
olejem.Granolę równomierną, niezbyt grubą warstwą rozkładamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 150 stopni Celsjusza i pieczemy ok. 15 minut. Co kilka minut granolę mieszamy, aby podpiekła się równomiernie.Po wyznaczonym czasie granolę wyjmujemy z piekarnika, odstawiamy do wystygnięcia. Ostudzoną mieszamy z
rodzynkami i przesypujemy do słoika.Smacznego!!