Wykonanie
Wczoraj wirtualnie w kuchni spotkałam się z Marysią czyli Manorią z bloga Uczta dla podniebienia . A doszło do tego tak:W komentarzach pod poprzednim postem okazało się że mamy z Marysią pewne cechy wspólne :) Kto czytał wstęp do posta o roladzie ten doskonale wie o co chodzi :) Pomyślałam że w takim razie może fajnie byłoby coś upiec razem. Tym bardziej że wobec naszych skłonności do gaf i pomyłek wiele wydarzyć się mogło :)Z okazji tego naszego pierwszego wspólnego pieczenia Marysia wybrała Tygryski - przeurocze i bardzo smaczne
ciasteczka od Kasi Prezydentowej . Mnie też akurat to pasowało bo bardzo chciałam je upiec jak tylko je u Kasi zobaczyłam. Co prawda moje nie wyszły tak ładnie jak u Kasi, bo warstwy można było dwa
razy cieniej rozwałkować i dać więcej
migdałów (dałam mniej niż przepisowych 125 g). No i w ogóle do prawdziwych tygrysków tym moim
ciasteczkom daleko, bardziej wyglądają jak więzienne kubraczki :))Ponieważ po zrobieniu ciasta do tygrysków zostały nam
żółtka upiekłyśmy też jeszcze inne pyszne
ciasteczka, ale o tym napiszę w następnym
poście :)Tym razem obyło się też bez większych gaf, udało się hihi nic nie zbroić, prawie nic nie pomylić. Prawie, bo jakimś cudem poukładałam
migdały odwrotnie, ale pokroiłam
ciasteczka też odwrotnie więc ostatecznie nic się nie wydarzyło :)Marysiu bardzo dziękuję za ten wspólnie spędzony fantastyczny
ciasteczkowy dzień, za maile, których napisałyśmy do siebie chyba całe stado :) za świetną zabawę i bardzo miłe doświadczenie, bo jeszcze nie miałam okazji z nikim piec wspólnie :)Cieszę się że miałyśmy okazję się trochę bliżej poznać. Mam nadzieję też że to nie ostatnie nasze wspólne pichcenie i wkrótce je powtórzymy :)
Kasiu, bardzo dziękuję za świetny przepis.
Ciasteczka są co prawda pracochłonne, ale warte tego zachodu, bo wychodzą naprawdę bardzo, ale to bardzo smaczne.Co prawda miałam jeden problem z rozwałkowaniem ciasta po tych 6 godzinach pobytu w lodówce (moje siedziało chyba nawet 7), bo ciasto zrobiło się wtedy strasznie twarde, ale dałam radę :) Odczekałam chwilkę, pozgniatałam je troszkę rękami i zmiękło. Zastanawiam się czy może następnym razem potrzymać je w lodówce krócej, no ale to to już do przetestowania następnym razem.Na tygryski zapraszam również do Marysi .
Składniki:175 g
cukru pudru300 g zimnego
masła2
białkaszczypta
soliskórka otarta z 1/2
cytryny5 kropli aromatu z gorzkich
migdałów (ja dałam zwykły
aromat migdałowy)435 g
mąki pszennej25 g
kakao125 g
migdałów w skórce
Cukier puder przesiewamy. Dodajemy zimne
masło i siekamy je, a następnie zagniatamy z
cukrem. Teraz dodajemy
białka,
sól,
aromat migdałowy i
skórkę cytrynową, ponownie zagniatamy wszystko razem. Ja potraktowałam mikserem na wolnych obrotach.Ciasto dzielimy na dwie równe części. Do jednej dodajemy 225 g
mąki, zagniatamy i krótko wyrabiamy. Do drugiej części dodajemy
kakao i 210 g
mąki. Obie części zawijamy w folię i wkładamy do lodówki na ok. 6 godzin. Następnym razem spróbuję chyba jednak krócej.Po wyjęciu ciasta z lodówki rozwałkowujemy każdą z części na grubość ok. 2 mm. Ponieważ nie mam nieprzywieralnego blatu więc wałkowałam
między dwoma warstwami folii spożywczej, aby ciasto nie przywierało do wałka i stolnicy.Ciasto dzielimy na paski równej szerokości, tak ok. 5-6 cm. Paski te układamy od razu na folii spożywczej, jeden na drugim, kolorami na zmianę.Co trzecią warstwę układamy
migdały w odstępach 2-3 cm równolegle do długiego
boku pasków (nie prostopadle jak ja to przez nieuwagę zrobiłam :))
Migdały przykrywamy kolejnym paskiem, i tak aż do wyczerpania pasków.Bardzo ładną fotorelację z przygotowania
ciasteczek przygotowała na swoim blogu Marysia .Dokładnie widać krok po kroku jak wycinać i układać poszczególne warstwy. Polecam ją sobie obejrzeć.Gdy ułożymy już wszystkie paski, cała sztabkę wałkujemy krótko, tylko tam i z powrotem, by
migdały dobrze ułożyły się w cieście. Całość zawijamy w folię i wkładamy do zamrażarki na ok. 1 1/2 godziny. Dobrze jest zajrzeć w międzyczasie, bo ciasto musi być zmrożone ale nie może zamarznąć na kamień.Piekarnik nagrzewamy do temp. 185 st. C.Ciasto wyjmujemy z zamrażarki, odwijamy stopniowo z folii i bardzo
ostrym nożem kroimy na plasterki szerokości ok. 1 cm, śmiało można troszkę węższe. Układamy je od razu na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia.Pieczemy w nagrzanym piekarniku przez 12-15 min, uważając by nie spiec za mocno.Studzimy na kratce, a po wystudzeniu zamykamy w puszcze.Smacznego ;)