Wykonanie
Po pierwsze z dumą chciałam donieść, że wczoraj przerosłam samą siebie: upiekłam focaccię, ciasto ucierane bez zakalca i
biszkopt z ośmiu
jajek, i od momentu, kiedy przygotowałam zaczyn do wyjęcia ostatniego ciacha z piekarnika minęły raptem cztery godziny. Wzniosłam się na absolutne wyżyny dobrej organizacji czasu i pracy, i sama siebie za to podziwiam, bo ostatnio mam totalnego lenia, odkładam wszystko na jutro, a najlepiej na za tydzień, zasypiam bez ostrzeżenia w najdziwniejszych pozycjach i naprawdę bardzo, ale to bardzo chcę już nosić szorty. O.Dzisiaj jednak, nie bacząc na moje wczorajsze poczynania, chcę Wam napisać o cieście z początku tygodnia, które przygotowałam, żebyśmy
mieli coś słodkiego do podjadania w urodziny C. (i nic nie szkodzi, że tak się najadłam w restauracji, że ciacho jedliśmy dopiero dnia następnego).Jakiś czas temu zaczęłam z fascynacją oglądać Baking mad with Eric Lanlard . Muszę powiedzieć, że ten Francuz z zabawnym akcentem mnie zauroczył, a jego wypieki wywołują ślinotok momentalnie. Kiedy więc zobaczyłam jego boskie ciasto
cytrynowe wiedziałam, że muszę je przygotować. Nie widziałam jeszcze ciacha, które miałoby w sobie aż tyle
cytryn! Zaczęłam więc szukać przepisu, i co się okazało...? Że na stronie programu są wszystkie receptury z odcinka, poza oczywiście tą, która mnie interesuje! Ależ byłam nieszczęśliwa... Opatrzność jednak nade mną i moimi zapędami pieczeniowymi czuwała, gdyż kilka dni później udało mi się trafić na powtórkę programu. Czym prędzej sięgnęłam po kartkę i długopis, i skrupulatnie wszystko sobie zapisałam. Kiedy więc tylko nadarzyła się okazja, kupiła
tymianek i upiekłam mega
cytrynowe ciacho Erica.Wyszło obłędne - naprawdę bardzo
cytrynowe, ale smaki są idealnie wyważone - nie jest ani za kwaśne, ani za słodkie.
Cytryny zdecydowanie grają pierwsze skrzypce, ale nie są aż tak dominujące, jak można by się spodziewać. Pycha! Konsystencję ma bardzo ciekawą - niby
biszkoptowo-ucieraną, ale jednak nieco cięższą, bardziej zwartą, wilgotną, a jednocześnie rozpływającą się w ustach. Ciacho najpierw pięknie urosło, później nieco opadło i bałam się, że będzie zakalec, ale nic z tych rzeczy. Jest idealne, cudowne i wspaniałe. Nie można mu się oprzeć. Koniecznie musicie spróbować!Sycylijskie ciasto
cytrynowe z
tymiankiemSkładniki:(na tortownicę o średnicy 26 cm)175 g miękkiego
masła175 g
cukru3
jajka250 g
ricottyskórka otarta z 4
cytrynsok wyciśnięty z 3
cytryn100 g
mąki pszennej2 łyżeczki
proszku do pieczenia25 g mielonych
migdałówlistki z 4 gałązek
tymiankudekoracja:kandyzowane plasterki
cytrynygałązki
tymiankuOddzielić
żółtka od
białek.
Białka ubić na sztywną pianę.
Masło utrzeć z
cukrem na puszystą, jasną masę. Dodawać po jednym
żółtku, cały czas miksując. Następnie dodać
ricottę, połączyć. Powoli wlewać
sok z cytryny ze skórką, nie przerywając miksowania. Następnie partiami dodwać przesianą
mąkę wymieszaną z
proszkiem do pieczenia i
migdałami. Następnie wsypać drobno posiekany
tymianek. Na końcu dodać
białka, delikatnie mieszając łyżką.Dno formy wyłożyć papierem do pieczenia, boki wysmarować
masłem. Przełożyć masę do formy, wyrównać wierzch.Piec w 180 st. C. przez 30-40 minut, do suchego patyczka.Przestudzić, następnie zdjąć obręcz i wyłożyć na talerz do góry nogami. Zostawić do całkowitego ostudzenia, a następnie udekorować plasterkami
cytryny i
tymiankiem.Smacznego!
Oczywiście dzień po tym, jak już wszystko było gotowe, znalazłam przepis w internecie na stronie Baking mad(nie wiem, jakim cudem nie udało mi się jej wcześniej zlokalizować). Okazało się, że należy użyć formy o średnicy 20 cm, a nie 26, jak to zrobiłam. Dzięki temu ciacho będzie wyższe i będzie się ładniej prezentować. Pamiętajcie tylko, żeby wydłużyć wtedy czas pieczenia o 5-10 minut.