Wykonanie
Nie upiekłam w życiu zbyt wielu
biszkoptów. Po pierwsze zawsze kojarzyły mi się z ciastami suchymi i zapychającymi, przekładanymi przesłodzonymi kremami
maślanymi. Mamy
biszkopt z kremem i
galaretką z
owocami jest pyszny, ale kiedy widziałam, ile to zachodu, odechciewało mi się od razu. Mama ubija
żółtka na parze, ogólnie podejmuje ambitne przedsięwzięcie logistyczne, a mnie takie nie bardzo interesują. Poza tym zawsze jest niezadowolona, że krzywo urósł (nikt poza nią nie zwraca na to uwagi). Aż w końcu się przemogłam. Zamiast po przepis Mamy, sięgnęłam po ten Doroty . I co? Sprawa okazała się prosta i szybka, a
biszkopt puszysty, równy i bardzo smaczny. Dobrze nasączony smakuje rewelacyjnie. Od tego czasu używam tylko tego przepisu, i zazwyczaj wszystko idzie jak po
maśle.Tym razem, niestety, łatwo nie było. Historia jest niezbyt długa, i niespecjalnie skomplikowana, ale przy moim emocjonalnym podejściu do wszystkiego, przysporzyła mi kilku nerwowych chwil. Już Wam piszę, o co chodzi.Otóż postanowiłam upiec
biszkopt. Nie jest to wielkie wyzwanie, w związku z tym jak pomyślałam, tak zrobiłam. Poszłam do kuchni, odważyłam
cukier i
mąki, rozdzieliłam
jajka, ubiłam
białka, wsypałam
cukier, wmiksowałam
żółtka, wsypałam
mąki. Masa wyszła żółciutka i puszysta, zadowolona przełożyłam ją do formy (takiej z odpinaną obręczą). Otworzyłam nagrzany do odpowiedniej temperatury piekarnik, złapałam formę, i... W dłoniach została mi sama obręcz! Cała reszta efektownie rozplaskała się na podłodze.Wbrew pozorom, nie rzuciłam wiązanki słów powszechnie uważanych za niecenzuralne. Za to
wydarłam się tak, że D. był w kuchni w ciągu sekundy. Stanął chłopak na wysokości zadania - pomógł sprzątać, i nawet umył wszystkie naczynia, żebym zdążyła się uspokoić do drugiego podejścia. Tym razem wszystko bardzo ostrożnie - i udało się. Jednak do tej
pory nie wiem, co się stało - obręcz była zamknięta, a skoro wszystko podniosłam, to musiała być zapięta dobrze. Ech... Wypadki się zdarzają, a
biszkopty narażone są na przejścia .Drugą skomplikowaną sprawą okazała się masa
jabłkowa - było jej zdecydowanie za mało! Miałam nieco przechodzone
jabłka, które należało jak najszybciej zużyć. W
sumie to dla nich właśnie upiekłam
biszkopt... Nie mogą się przecież zmarnować.Na szczęście przypomniałam sobie o musie
jabłkowym od Mamy D., który leży w piwnicy w słoiczkach. Jeśli nie macie tego typu zapasów, proponuję po prostu zwiększyć dwukrotnie ilość
jabłek w karmelu - będzie w sam raz, i też pysznie.Ze
śmietaną przygód nie było, i w końcu wszystko połączyło się w całkiem zgraną całość. Nie do końca jestem fanem tego typu ciast, ale wyszło dobre - nieprzesłodzone, delikatne, lekkie, a jednocześnie zaskakująco sycące. Jestem z efektów zadowolona, tym bardziej, że była to inwencja twórcza własna. Gdzieś już kiedyś tego typu ciasto widziałam, ale nie mam pojęcia, gdzie. Czy w gazecie, na jakimś blogu, a może w cukierni? Zrobiłam po swojemu, i jest. I nawet ładnie wygląda, prawda?
Biszkopt z karmelizowanymi
jabłkamiSkładniki:(forma 25x25 cm)
biszkopt:3
jajka120 g
cukru70 g
mąki pszennej30 g
mąki ziemniaczanejnasączenie:3 łyżki
rumu2 łyżki
wodymasa
jabłkowa:900 g
jabłek150 g
cukrusok z 1
cytryny1
galaretka cytrynowa200 ml gorącej
wodydodatkowo:340 g
musu jabłkowegowierzch:450 ml
śmietany kremówki (38%)2 łyżki
cukru waniliowego1 łyżeczka
żelatyny1 łyżka zimnej
wody75 ml gorącej
wody15 g
czekoladyBiszkopt:
Białka ubić na sztywną pianę. Pod koniec partiami dodawać
cukier. Po jednym dodawać
żółtka, dokładnie miksując po każdym dodaniu.
Mąki przesiać do osobnej miski, wymieszać. Po łyżce dodawać do masy jajecznej.Dno formy wyłożyć papierem do pieczenia. Masę wyłożyć na blachę, delikatnie wyrównać wierzch.Piec 20-25 minut w 160 st. C.Upieczony
biszkopt wyjąć z piekarnika, zrzucić z wysokości 60 cm (w formie) na podłogę, wstawić z powrotem do lekko uchylonego piekarnika, wystudzić.Masa
jabłkowa:
Cukier z
sokiem cytrynowym skarmelizować na patelni lub w szerokim garnku. W tym czasie obrać
jabłka, pozbawić gniazd nasiennych i pokroić w średniej wielkości kostkę.Wrzucić
owoce do karmelu (pownien być bardziej złoty niż brązowy), smażyć, aż zmiękną, a większość płynu odparuje (może to potrwać 20-30 minut).
Galaretkę rozpuścić we wrzątku.Gorące
jabłka wymieszać z musem, a następnie z ciepłą
galaretką. Ostudzić.
Biszkopt wyjąć z formy, odkleić papier od
spodu. Z powrotem ułożyć na blasze, zamknąć obręcz.
Rum wymieszać z
wodą. Nasączyć wierzch
biszkoptu.Na ciasto wyłożyć równomiernie masę
jabłkową. Włożyć do lodówki do stężenia na około 1-2 godziny.
Żelatynę namoczyć w zimnej wodzie.Kremówkę ubić z
cukrem waniliowym.
Żelatynę rozpuścić w gorącej wodzie, wmiksować do kremówki. WYłożyć na masę
jabłkową.Na wierzch zetrzeć
czekoladę.Ponownie schłodzić przez 1-2 godziny.Smacznego!Że niby moje ostatnie przepisy mają długą listę składników i wyglądają na pracochłonne i skomplikowane? Nic z tych rzeczy. Są po prostu wieloetapowe, i najlepiej rozłożyć robienie takiego przysmaku na dwa dni. Składniki są ogólnodostępne, i większość z nich bez trudu można znaleźć w każdej kuchni.Poza tym wiecie - wszystko jest trudne, zanim stanie się proste ...A jutro, proszę Państwa, wolna sobota, i... Zakupy! Tym razem nie jedzeniowe, ale ubraniowe - już mam upatrzone sandałki i krótkie spodenki. Kto wie, co jeszcze się nawinie? D. wyraził zgodę i chęć uczestnictwa, więc może być całkiem miło i efektywnie. A później...? Pewnie pojedziemy po
truskawki.PS Jak słusznie zauważyła Zauberi w komentarzu poniżej, podobne ciasto można znaleźć u Dagmary . Bardzo prawdopodobne, że to właśnie to zdjęcie miałam w głowie przy tworzeniu mojego cudaka . Jednak pewne rzeczy utrwalają się w naszej pamięci bez specjalnego udziału woli...Dziękuję Dagmarze za pośrednią inspirację, a Zauberi za jej odnalezienie w czeluściach internetu.