Wykonanie
No i jestem z powrotem w Polsce. Po niecałych 4 miesiącach ciągłej podróży z wielką walichą (albo i trzema) pod pachą musiałam wrócić do
kraju.
Plan był taki, żeby zostać na Maderze okrągły rok. Mieliśmy całkowicie się wyciszyć, zregenerować, odpocząć od całego świata. Po części wszystko udało się bardzo dobrze – dom w którym zamieszkaliśmy był piękny, przestronny ze wspaniałym
widokiem. Jednak od pierwszego dnia w Portugalii coś mi się nie podobało. Nie miałam na nic siły. Najchętniej siedziałabym cały dzień na kanapie, zamiast zwiedzać rajską wyspę.Powiecie, że jestem szalona, sama o sobie myślałam w ten sam sposób. Myślałam, że to wszystko kwestia Madery, tamtejszego klimatu, pogody… Nie wiem sama czego. Po nieco ponad dwóch miesiącach postanowiliśmy przenieść się na kontynent. Wybraliśmy Peniche, głównie dlatego, że uważane jest za mekkę surferów, a tak się złożyło, że akurat miałam jednego przy sobie . Więcej na temat wakacji w Portugalii można poczytać tutaj.Peniche jest naprawdę fajne, jeśli się pominie opustoszałe blokowiska i wszechobecny smród rozkładających się ryb, nasilający się niedaleko fabryki konserw. Raj dla surferów, codzienne warunki do surfingu, możliwość przebierania
między spotami. Ale ze mną ciągle coś było nie tak.Wreszcie zapadła decyzja – musimy wrócić do Polski. A ja muszę pójść na badania.Zapytacie dlaczego nie zrobiłam tego w Portugalii? W trakcie naszego pobytu mieliśmy okazję odwiedzić ichniejsze szpitale kilkukrotnie. Ja
brałam antybiotyk, a mój surfer złamał żebro i miał podejrzenie złamania nosa. Jak nas potraktowali? Przy pierwszej wizycie ze złamanym żebrem zostaliśmy wyśmiani, że to na pewno naciągnięty mięsień, nie ma się czym przejmować. Druga wizyta, po miesiącu, pokazała, że zgrubienie wielkości pięści na żebrze jest oznaką tego, że już się zrosło… Wolałam udać się do swojego lekarza.Wylądowaliśmy w
kraju w długi weekend majowy, po jego zakończeniu od razu udałam się na badanie
krwi.
Wyniki odebrałam następnego dnia. I
powiem Wam szczerze, że trochę się podłamałam.Walczę z niedoczynnością tarczycy już od dawna. Miałam ustaloną dawkę
leków, które sprawiały, że mogłam normalnie funkcjonować. Robiłam badania co trzy miesiące, żeby sprawdzić czy wszystko działa ok. Przed wyjazdem też zrobiłam badania i było jak najbardziej ok. Okazało się, że w trakcie podróży moja choroba pogłębiła się. Nie wiemy co jest tego przyczyną (może wszędobylski jod na wyspie na środku oceanu? I chociaż moja endokrynolog wyklucza tą wersje, to ciągle mi ona chodzi po głowie), ale wiadomo jedno – muszę zmienić dawkowanie
leków.Czy warto było wracać do
kraju, żeby zrobić jedno badanie? Moim zdaniem tak, teraz przede mną znowu długa
droga, żeby unormować pracę tarczycy i znowu nadawać się do normalnego życia. Potrzebuje kontaktu z moim lekarzem i częstszego wykonywania badań.Chciałabym, żebyście wszyscy gonili swoje marzenia, tak jak zrobiłam to ja.I chociaż chwilowo wróciłam do
kraju, to nie zawieszam projektu. Kontynuuję go tutaj, wiedząc, że to nie miejsce, ale głównie stan naszego umysłu ma największy wpływ na nasze samopoczucie.ArtykułyTagimoje życieAutor
Anna SudołZ zawodu informatyk, z
serca kucharz. Wegetarianka i wyznawczyni
absolutnej relaksacji kuchennej. Twardy charakterek łagodzi i rekompensuje ludziom smacznym jedzeniem. Wiecznie w kuchni, wiecznie coś kombinuje. Chciałaby zostać sama sobie szefem i stworzyć coś co zapadnie wszystkim w pamięć.Poprzedni wpis
Czekoladowy mazurek bez pieczeniaNastępny wpisBezglutenowe ciasto z
rabarbarem i
olejem rzepakowymDlaczego jestem gruba? I co robię by to zmienić.Znamy się już dwa lata, nie wiem czy to wystarczy, [...] Czytaj dalej +10 marzeń, które spełniłam w 2014 roku.Wiele osób na początku nowego roku
mówi o swoich p [...] Czytaj dalej +Jak urządzić małą kuchnie? – sprzętW mojej kuchni znajduje się 8 sprzętów. A w Twojej [...] Czytaj dalej +Relacja z warsztatów Knife skills – posiekajmy coś!Mam urodziny! I chociaż wiek już nie ten by skakać [...] Czytaj dalej +