Wykonanie
Umówiłam się z nimi na 17 . 00 w centrum miasta w Lublinie.Do Lublina miałam pojechać z
Karią. Wstępnie umówiłyśmy się na 16.00.Zabrałam z domu świeżo upieczone na to spotkanie pierogowce z
makiem i wyszłam 5 minut przed 16.00 bo na miejsce spotkania miałam nie daleko.
Stoję, marznę, a Karina nie przyjeżdża … 5, 10, 15 minut... Wytrzymałam jeszcze kolejnych 15 no bo do cierpliwych istot należę, ale już lekko pienić się zaczęłam i nerwowo szukać telefonu w torebce. Zadzwoniłam gdy była 16.30.Koleżanka Karina nie odpowiedziała.Wysłałam sms’a mniej więcej o treści: Gdzie jesteś …. ja tu czekam!Po kilkunastu minutach … tuż przed 17 . 00 (byłam już wtedy i wściekła, i zrozpaczona, i tak naprawdę bezradna ) oddzwoniła wyluzowana Karina :)- Hej, no ale o co chodzi?- O co chodzi? O co chodzi?! Jak zaraz po mnie nie przyjedziesz to zobaczysz o co chodzi! - powiedziałam mniej więcej coś w tym stylu.- No, ej, ale o ile ja wiem, to dzisiaj jest środa, a my to spotkanie mamy w piątek ……Karina coś jeszcze mówiła, ale już nie pamiętam. W tym momencie dotarło do mnie, że wyszłam z domu na spotkanie świąteczne blogerek kulinarnych z Lubelszczyzny o dwa dni za wcześnie :) :) :) W kilku sekundach przeanalizowałam cały dzień, mój tok myślenia i
doszłam do wniosku, że nie wiem do dziś jak do tego doszło … może chciałam poczęstować wszystkich bardzo świeżymi pierogowcami?No to od początku ….Pewnego miłego piątkowego popołudnia lubelskie blogerki kulinarne, a właściwie trzon redakcyjny Magazynu Aromat zjechałyśmy do Lublina z różnych części regionu by wspólnie przy suto zastawionym
stole (każda z nas przyniosła ze sobą jakiś swój specjał na tę okoliczność i tak na prawdę niczego nam nie brakowało. Było i słodko i wytrawnie, a wszystko było bardzo pyszne) spędzić kilka chwil wspólnie przed Świętami i Nowym Rokiem. Tym razem nasz wybór padł na klimatyczne miejsce w centrum Lublina przy ulicy
Marii Curie Skłodowskiej 12 Restaurację Insomnia która ugościła nas filiżanką doskonałej korzennej
herbaty rozgrzewającej oraz kokilką rosołu jerozolimskiego w cenie 30 złotych. Jednak podczas tego spotkania ta strawa nie była tak ważna. Ponieważ przybyłyśmy bardzo licznie na spotkanie i byłyśmy prawie w komplecie mogłyśmy nareszcie trochę porozmawiać i nacieszyć się sobą. Powspominać i zaplanować przyszłość, a nawet pomarzyć.Miłym akcentem tej uroczystości było spotkanie nowej koleżanki blogerki Julianny, która mam nadzieję do nas dołączy na stałe.Odwiedził nas także podczas spotkania Mikołaj za sprawą naszych dwóch koleżanek Marleny i Marty. Każda z nas otrzymała pokaźną torbę podarków z rzeczami niezbędnymi w kuchni, ale nie tylko. Sponsorami upominków były firmy Paclan oraz firma VOG Polska Sp. z o. o., producent marek Rapso, Kresto, BackMit. oraz
Kawa Inka . Bardzo dziękuję za przydatne i dobrej jakości produkty. Przydały się podczas przygotowań świątecznych potraw.Czas płynął nieubłaganie. Na zakończenie kilka wspólnych fotek, które zrobił nam bardzo sympatyczny i cierpliwy jak na fotografa przystało mąż Dorotki i można powiedzieć, że zamknęłyśmy wspólnie rok, a
potem bezpiecznie rozjechałyśmy się do domów.Powrót do domu trwał krótko i trafiłam od razu :)Na spotkaniu obecne były (kolejność przypadkowa):
Anna Dorota Edyta Julianna Justyna Karina Małgorzata Marlena
Marta Olga Patrycja niestety tym razem zabrakło w naszym gronie Małgosi ale ona również należy do ścisłego zespołu.Dziękuję za miły wieczór i fajne spotkanie, a Karinie, że dowiozła mnie całą prawie pod sam dom. Mam nadzieję, że spotkamy się już za rok w tym samym, a może jeszcze większym gronie - kto wie?

* Tekst zawiera lokowanie produktów

