Wykonanie

W odchudzaniu najtrudniejsza jest walka z własnym umysłem. To właśnie on powoduje, że zamiast ćwiczyć DZIŚ, wolimy iść na łatwiznę i odłożyć wszystko na "jutro", które tak naprawdę nigdy nie nadchodzi. Jak sobie z tym radzić? Dzisiaj postanowiłam zbić kilka NAJCZĘSTSZYCH wymówek, będących zmorą osób odchudzających się.Nie
będę potrafił/potrafiła zrezygnować ze
słodyczyDobra wiadomość - nie musisz. Mądra dieta nie polega na wprowadzaniu w życie restrykcji. Zaplanuj jadłospis tak, żeby znalazło się w nim miejsce na
słodycze. Najlepiej, żeby były to domowe wyroby, niosące ze sobą wartości odżywcze - np.
razowe ciasta słodzone
owocami i/lub
ksylitolem. Oczywiście i takich słodkości nie można jeść bez ograniczeń, ale nie wolno narzucać sobie zbyt dużego rygoru, bo to powoduje jedynie zniechęcenie i powrót do starych nawyków żywieniowych.
Pisałam o tym tutaj (Dlaczego jestem przeciwna dietom CUD - klik).Jeśli często ciągnie Cię do
słodyczy, możliwe że jesz za rzadko. Być może wprowadzenie większej ilości posiłków (oczywiście przy zachowaniu odpowiedniej kaloryczności) przyniesie poprawę.Nie mam czasu na ćwiczeniaZazwyczaj to kwestia organizacji. Najlepiej jest ćwiczyć rano, wtedy mamy najwięcej chęci. W miarę upływu dnia pojawia się coraz więcej wymówek i mniej energii. Jeśli jednak jak większość ludzi pracujesz/uczysz się od rana, zaplanuj ćwiczenia na wieczór. Ustal konkretną godzinę i trzymaj się
planu choćby się waliło i paliło! Jeśli raz odpuścisz, zrobisz to drugi, trzeci i kolejny... Na początku nie będzie łatwo się zebrać, ale po kilku tygodniach to będzie norma, jak poranna
kawa czy prysznic. No i zaczniesz widzieć efekty, co sprawi że motywacja wzrośnie.

Zdrowe odżywianie jest za drogieZależy jakich produktów zamierzasz używać. Można skomponować śniadanie z
jagód goi, komosy ryżowej,
mleka owsianego i
miodu manuka, a można też użyć
kaszy jaglanej,
polskich jagód, domowego
mleka ryżowego i
miodu od lokalnego pszczelarza . Nie trzeba regularnie odwiedzać sklepów ze zdrową żywnością - większość produktów można kupić w marketach czy na lokalnych bazarkach.Pamiętaj też, że
owoce i warzywa, szczególnie sezonowe, są znacznie tańsze niż pizza,
chipsy czy
słodycze . Najlepszym rozwiązaniem jest tutaj zrobienie kalkulacji wydatków. Podlicz wszystkie pieniądze wydawane na jedzenie (łącznie z posiłkami na
mieście,
napojami gazowanymi,
alkoholem, batonami i innymi niezaplanowanymi zachciankami) w przeciągu tygodnia czy dwóch. Następnie porównaj to z kosztami tzw. zdrowej diety, przy założeniu że rezygnujesz ze zbędnych przekąsek i używek. Wynik powinien Cię przekonać do porzucenia dotychczasowego trybu życia.Nie mam czasu na zdrowe jedzenieNieprawda. Po pierwsze gotuj na kilka dni - np. zupy kremy czy pełnoziarniste pierogi. W ramach szybkiej przekąski możesz też zmiksować koktajl warzywny czy
owocowy.Po drugie jeśli rano wychodzisz do pracy/szkoły, przygotuj sobie obiad, który możesz zabrać ze sobą i zjeść w wolnej chwili.No i po trzecie... czy upieczenie
mięsa w piekarniku naprawdę jest bardziej czasochłonne niż panierowanie i smażenie
schabowego ? :)Mam złe genyE tam, geny to nie wyrok skazujący na otyłość. Nie ma barier nie do przejścia, każdy może schudnąć (choć niektórym przychodzi to łatwiej). Poza tym otyłość w rodzinie nie musi oznaczać predyspozycji genetycznych, a jedynie... powielanie złych nawyków żywieniowych z pokolenia na pokolenie.Nie stać mnie na siłownięNajprostsza do zbicia wymówka - po prostu ćwicz w domu. Kup sobie rowerek stacjonarny, hula-hop, orbitreka. Co wolisz. Możesz też ćwiczyć z youtubowymi trenerkami, najlepiej przy energetycznej muzyce. Spokojnie można się obejść bez karnetu na siłownię. To czasami nawet lepsze wyjście, szczególnie dla początkujących, którzy po prostu się wstydzą ćwiczyć przy innych ludziach :)Kilka
razy próbowałem/próbowałam i nie wyszłoZastanów się, dlaczego tak właściwie nie wyszło. Może za szybko się zrażasz? Może problem tkwi w zbyt radykalnych dietach? Za dużych ograniczeniach? A może na drodze stanęły Ci wakacje albo święta?Zacznij do nowa i zrób wszystko, żeby tym razem się udało. Ustal REALNY cel - np. w ciągu pierwszego tygodnia schudnę 0,5 kg . Jeśli
dasz radę - super! Jeśli nie, daj się z siebie jeszcze więcej aż dopniesz swego. Determinacja ma ogromne znaczenie, osiągniesz cel jeśli tylko się uprzesz.

Nie chcę ciągle chodzić głodny/głodnaTemat poruszany wielokrotnie na różnego rodzaju stronach poświęconych odchudzaniu. Dieta to nie głodówka. Możesz się zdziwić, jak dużo jedzą pacjenci będący na diecie redukcyjnej.I tak nie schudnęA właściwie
czemu nie? Sam/sama sobie stawiasz ograniczenia. Nie marudź, tylko działaj! Udowodnij sobie, że potrafisz, zamiast na wstępie rzucać samospełniającą się przepowiednie :) Grunt, to pozytywne myślenie.A jak jest u Was? Udaje Wam się przechytrzyć swoje lenistwo czy może bezskutecznie z nim walczycie? Macie jakieś sprawdzone
triki motywacyjne?
