Wykonanie
ciągle jestem pod wpływem Django, dlatego, w ten wpis też, wtrącę informacje z filmu:)Pan Candie (DiCaprio) myśli, że jest frankofilem, ale nie można przy nim mówić po francusku, bo nie zna
języka;) z francuskiej kultury najbardziej lubi "walki mandingo", a z francuskiej kuchni, biały
biszkopt;)popisuje się też znajomością frenologii (scena grozy przy
stole w salonie!) i w tym miejscu przestaję kpić, bo jednym z bardziej znanych naukowców w tej dziedzinie był rzeczywiście Francuz, Paul
Broca (powtarzam za Wikipedią), który odkrył w czaszce to, co najbardziej cieszy Pana Candie!nie zdradzę szczegółów, bo zamiast traileru, będzie spoiler;)wracam do mojej kuchni, nie zawsze francuskiej, ale zawsze otwartej, jak francuski styl życia;)francuska zupa cebulowa to najprostsza zupa, która zachwyci nie tylko Francuza:)już wcześniej wspominałam, przy okazji przepisu na vol au vent z foie gras, że Francuzi nie tolerują zmian w swoich "narodowych" daniach, dlatego tym razem przygotuję ją, prawie, zgodnie z "recepturą";)

porcja na 3 osoby2 ząbki
czosnku - to moje "prawie";)3 duże
cebule2 łyżki
masła1 litr
wołowego bulionu100 ml ulubionego, wytrawnego,
białego winachleb farmerski50 g startego gruyere
cebulę przekroiłam w połowie, a
potem poszatkowałam w bardzo cieniutkie półksiężyce;
czosnek pokroiłam w drobniutkie plasterki i razem z
cebulą smażyłam na
maśle, tak długo, aż całość zbrązowiała (nie przypaliła); smażąc
cebulę, cały czas podlewałam ją
winem, a
bulion wlałam dopiero, kiedy miała odpowiedni kolor; dusiłam
cebulę w
bulionie jeszcze przez 10 minut, po czym przelałam do żaroodpornych bulionówek;chlebek farmerski pokroiłam na kromki i zapiekłam z jednej strony, pod grzałką grilla, w piekarniku; ułożyłam po dwie na podpieczonej stronie, posypałam
serem i zapiekłam, też pod grzałką, ale tym razem z zupą:)bon appetit:)