Wykonanie
Z wielkim żalem przyjęłam wiadomość o tym, że długo remontowany bar „Pierożek” po odnowieniu przestał istnieć. I choć nowe miejsce zapowiada się bardzo obiecująco, „Pierożek” nie byłby żadną konkurencją, gdyż serwował zupełnie inne jedzenie – doskonałe domowe zestawy obiadowe (głównie
mięsne), obłędne i tanie pierogi oraz najlepszą
pomidorową w
mieście (włączając w miastowe pomidorówki moją własną :D ). No ale nie ma co płakać nad rozlaną
pomidorową (jednak chlip, chlip).Nowy Grass (jego obecny adres to Weteranów Wojny 2, choć
mieści się dokładnie w lokalu, który przez lata miał adres Krupówki 41 i to właśnie on będzie dla wszystkich pewnie bardziej czytelny) to przyjemny, świeżo odnowiony lunch bar, specjalizujący się w kuchni wegetariańskiej i wegańskiej. Na uwagę zasługują zestawy obiadowe (zupa i drugie z zestawem surówek) za 15 zł. Miałam przyjemność zamówić wyśmienitą
brokułową fantazję, czyli tagliatelle z
brokułami i
grzybami posypane
serem i
migdałami (12 zł), świetne domowe pierogi z
kapustą i
grzybami (12 zł), doskonałą zupę
grzybową i klopsiki warzywne w
sosie pomidorowym z
ziemniakami i surówkami oraz pyszną orzeźwiającą lemoniadę, przystrojoną przy mnie świeżą
miętą (za 4,50 zł). Muszę uczciwie przyznać, że o ile surówki dodawane do obiadów „na mieście” przeważnie zostają na moim talerzu i zwyczajnie nie są dobre (choć nie stronię ani od warzyw ani od surówek przygotowywanych w domu przez siebie), o tyle od surówek w Grassie nie mogłam się oderwać. Jeszcze aż tak świeżych i soczystych nie
jadłam chyba nigdzie! Fantastyczne, proste i świeże klopsiki warzywne podane ze znakomitym purée ziemniaczanym dorównywały kroku surówkom i zupie. Osobiście uważam, że sos był najsłabszym ogniwem, ale – ponieważ klopsiki nie były w nim zatopione – dało się z niego zrezygnować. Do tego nie można pominąć przemiłej i profesjonalnej obsługi.Reasumując, po „Pierożku” zostaję nieutulona w żalu, bo myślę, że na te oba lokale znalazłoby się w tym
mieście i miejsce i zapotrzebowanie, jednak cieszę się bardzo, że na kulinarnej
mapie Zakopanego (pełnej niestety bylejakości brutalnie wciskanej turystom jako „góralszczyzna”) pojawił się bar, w którym zarówno weganie, jak i wegetarianie mogą się w miłej atmosferze porządnie, dobrze i zdrowo najeść! Tak trzymać!;)