Wykonanie
Po kilku wcześniejszych suszonych schabach, skomponowałam swoja własną wersję przypraw, która najbardziej nam odpowiada. I choć wszystkie wersje są bardzo dobre,to ta jest zdecydowanie najlepsza. Zapach, smak- poezja. Taka własna Szyneczka Parmeńska. Najlepsza jest wówczas gdy poleży jeszcze po wysuszeniu najlepiej kilka dni a nawet tygodni w lodówce. Problemem jest tylko wówczas pokrojenie jej, bowiem jest bardzo twarda ale smak takiej wysuszonej, cieniutko pokrojonej (jak
chipsy) jest bajeczny...Praktycznie nie znam osoby, której by taka
szynka nie smakowała, ostatnio nawet moja najmłodsza pociecha zajadała ją z wielkim smakiem. Czym dłużej leżakuje tym lepiej smakuje... :-)Niewątpliwą zaletą jest to iż nie jest ona tak słona jak te kupne.
Soli jest wręcz idealnie. No i nie ma żadnych
dziwnych dodatków, sama natura.Składniki:- kawałek
schabu, najlepiej środkowego (u mnie 1,8kg)- 1,2l gorącej przegotowanej
wody- 120g
soli himalajskiej (lub zwykłej -wówczas trochę mniej)- 1 duży ząbek
czosnku - zmiażdżony- kilka kulek
pieprzu (ok.6)- kilka kulek
ziela angielskiego (6-8)- 2
listki laurowe- 1 podkolanówka cienka-nowa- podłużny garnek z pokrywką do którego zmieści się nasz
schabW gorącej wodzie rozpuścić
sól, dodać wszystkie
przyprawy i dokładnie zamieszać. Odstawić do wystudzenia.
W tym czasie umyć
schab, wytrzeć ręcznikiem papierowym i pookrawać go w miarę dokładnie z tłuszczu.Do garnka wlać trochę przestudzonej zalewy, umieścić w niej
mięso i zalać dokładnie pozostałą częścią zalewy.Tak, by całe
mięso było pod
wodą. Garnek przykryć i odstawić na 1 dobę do lodówki.
Następnie
schab wyjąć, osuszyć go papierowym ręcznikiem i umieścić z powrotem w pustym już tym razem i przetartym do sucha garnku. Odwracamy nasze
mięso tak by spód znajdował sie teraz do góry. Przykrywamy i odstawiamy z powrotem do lodówki. Czynność tę powtarzamy przez kolejne cztery dni. Za każdym razem
mięso przekładamy odwrotnie niż leżało i delikatnie wcześniej je przecieramy. Po pięciu dniach nasz schabik wyjmujemy z garnka, przecieramy i pakujemy go do nowej, nienoszonej podkolanówki (pończoszniczej) i zawiązujemy obydwa końce. Zanosimy do ciepłego, przewiewnego miejsca (u mnie jest to kotłownia) i suszymy na wisząco przez kolejne 14 dni (ja codziennie przewieszam go odwrotnie, tzn. górą do dołu, a dołem do góry, tak by równo obsychał). Po 2-3 dniach proponuję go poodklejać od podkolanówki, bo już lekko na pewno przywrze a po wysuszeniu będzie to trudne. Po 14 dniach nasz schabik jest gotowy. Wyjmujemy go z podkolanówki i umieszczamy w lodówce. Czym dłużej poleży tym nabierze lepszego smaku, tylko trudno mu się oprzeć...
Smacznego :-)