Wykonanie
Studia tuż tuż, czas wyjeżdżać od rodziców i zacząć jeść po studencku! :)Sama wiem jak ciężko jest jeść zdrowo i smacznie, nie będąc na garnuszku rodziców. Często ostatnią rzeczą, jaką mamy ochotę zrobić, jest gotowanie. Jemy w pośpiechu, byle co, bo przecież: nie mam czasu/ muszę się uczyć / musiałabym zrobić zakupy / nie mam kasy (niepotrzebne skreślić). A wiadomo - kanapka z
serem i
keczupem czy frytki na obiad na dłuższą metę się nie sprawdzają...Z doświadczenia wiem, że od poniedziałku do czwartku włącznie nie ma praktycznie
mowy o pichceniu pysznych obiadków. Owszem, czasem znajdę na to czas, ale jeśli mam wybierać pomiędzy obejrzeniem ulubionego serialu a siedzeniem w kuchni - pewnie wybiorę pierwszą opcję.Dlatego też jeśli wiem, że nie dam rady nic ugotować, chodzę na stołówki . Obiady nie są drogie, zwykle jest duży wybór, więc można zjeść coś sycącego, ale też lekkiego. Jest też dużo surówek,
kaszy,
ryżu, więc można zjeść naprawdę zdrowo.Druga moja rada - mrożone obiady własnej roboty ! Co roku dzień przed wyprowadzką z domu gotuję porcje obiadowe, które pakuję w torebeczki/słoiki/pudełka, a po przyjeździe na stancję wkładam do zamrażarki i gotowe. Jeśli wiem, że jutro nie
będę miała na nic czasu, wieczorem wyjmuję porcję do rozmrożenia, a na drugi dzień podgrzewam na patelni.
kurczak z warzywami - w rodzinnym
mieście kupuję kilka
piersi z kurczaka. Kroję je na plasterki, podsmażam na patelni, następnie dodaję
mrożone warzywa. I teraz macie całkowitą dowolność - możecie po prostu przerzucić to do torebek lub przygotować różnego rodzaju sosy. Jeśli nie macie czasu lub (tak jak ja) jesteście leniwi, polecam wszelkie
Fixy z Knorra (
kurczak w sosie orzeszkowym wygrywa) lub sosy w słoiczkach z Pudliszek (
sos słodko kwaśny - polecam)*. I tylko proszę, nie bijcie - wiem, że nie jest to super zdrowe, ale porównując kebaby, frytki czy wszystkie fast foody, wolę zjeść ten sos :)spaghetti - kupuję 0,5 kg
mielonego mięsa, podsmażam na patelni i przygotowuję sama
sos boloński lub używam gotowego z Pudliszek. Wszystko mieszam, przyprawiam i porcjuję. Ja jestem takim leniem, że od razu gotuję paczkę
makaronu i także robię z tego porcje. Więc na studiach po prostu wyjmuję
mięso i
makaron, przekładam na patelnię i w 5 minut mam gotowy obiad!trzecia opcja - BABCIA! Nie proszę jej o to zbyt często, ale czasem dostanę kilka słoików gołąbków czy klopsików :) W tym roku udało mi się wyprosić leczo. :)Może moje propozycje są
banalne, ale mam wielu znajomych, którzy nawet nie pomyśleli o przygotowaniu sobie obiadów. Uwierzcie mi - jest to duża oszczędność czasu i pieniędzy (zwykle w domu za większość produktów płacą rodzice, więc zobaczcie, ile kasy macie w kieszeni :), a naprawdę można na studiach odżywiać się zdrowo i smacznie. W najbliższym czasie postaram się dodać zdjęcia moich zapasów. :)* Od razu zaznaczam - polecam te produkty, bo po prostu mi smakują i może komuś się przydadzą. Nie zostałam opłacona za tą reklamę! :)