Wykonanie
No rewelacja jak dla mnie!Jestem miłośniczką domowych past do
pieczywa, więc jak tylko usłyszałam o tej, postanowiłam ją przygotować. Przepis mam z tv, żeby nie było...nie pamiętam tylko jaki kanał i jak nazywa się babeczka, fajna taka, ruda ;p W każdym razie też jest blogerką, o ile czegoś nie poknociłam, no i bardzo mi pasujejej "kuchnia", ponieważ proponuje bardzo łatwe, szybkie i smaczne przepisy.Muszę ją wyczaić, o której ona się pojawia i sobie
będę śledzić. Mam jeszcze w zanadrzu jedną jej zapiekankę, ale to później.Co do samej pasty, kilka uwag...Ci, którzy zamierzają mi tu marudzić, że fee, że
ryba, że śmierdzi...to już piszę, że nic nie śmierdzi, ha!!! Owszem,
makrela wędzona ma specyficzny, intensywny zapach, sama obawiałam się trochę, jak to będzie, ale spokojna Wasza nieuczesana...wyszła bardzo subtelna jak na swoje walory;pJest jeszcze tylko jedno małe "ale", mianowicie, do pasty dodajemy odrobinę
majonezu, no tak, taak...cza!Wiadomo, że nie dajemy pół słoika, tylko tyle, by związało składniki, a co najważniejsze
majonez, nie powoduje, że pasta staje się ciężka, wręcz przeciwnie, jak na połączenie
ryby i Kieleckiego jest bardzo ok.Żeby pasta nie była "żadna", Pani zaproponowała kilka
kaparów i parę innych dosyć wyrazistych składników, ale to już przeczytajcie sami.Przygotowanie: około 15 minutKoszt: 9.50 (
kapary,
cebulę miałam)Składniki:mała
wędzona makrela3-4 płaskie łyżki
majonezu Kielecki4 "widelce"
kaparów1
szczypiorek1 mała
czerwona cebula4
rzodkiewkiodrobina(!!)
soliszczypta
pieprzu czarnegoZ
makreli ściągam skórę, nie jest potrzebna, można wyrzucić, no chyba, że ktoś jest smakoszem;)Staram się dokładnie oczyścić
mięso ryby z ości, choć jeśli chcecie, można użyć blendera, ja tego nie zrobiłam, bo mi się nie chciało. Dodaję do
mięsa majonez, posiekany
szczypiorek, poszatkowaną
cebulę oraz
rzodkiewkę, mieszam składniki bardzo dokładnie. Doprawiam do smaku
pieprzem i bardzo ostrożnie używam
soli.
Kapary również sobie poszatkowałam, żeby bardziej związały się z resztą składników, raz jeszcze mieszam. Odstawiam pastę do lodówki, dopiero później zajadam ze smakiem;)Monsz się zachwycił faktem, że "nie czuć"...i zamierza zabrać sobie kanapkę z
makrelą do pracy, oł jee!To co? Kto reflektuje na kromkę Z ...???:D