Wykonanie
Za co lubię obecną
porę roku? A za to, że można na targu nakupić cała masę fantastycznej
zieleniny :-) ja dziś kupiłam
między innymi
rabarbar i
sałatę w iloci jak dla armii ;-) i już mam pomysł na to wszystko więc jest dobrze :-) np.: pierwsza partia
sałaty poszła dziś jako przystawka do
kurczaka - pycha...
Sałata przygotowana tradycyjnie, ale
kurczak... niebo w gębie... Pierwsze moje zetknięcie z
kurczakiem na butelce to jeden z pierwszych odcinków "Kuchennych rewolucji". Wtedy to
Magda Gessler w jednej z restauracji proponowała go jako danie główne, "gwiazdę" wieczoru. Nie pamiętam czy robiła go wtedy na
piwie czy nie, nie wiem też jakie
przyprawy wykorzystywała, ale wyglądał bosko! Drugie zderzenie z tematem, to opowieści mojej siostry o tym, że coś takiego robi i tu już moje szanse poznania procedury stały się bardziej realne. Trzecie to moja własna kuchnia i ciągłe modyfikacje - różne zawartości butelki, różne kompozycje przypraw, ale jedno jest zawsze stałe - zachwyt jedzących i błyskawiczne tempo znikania
kurczaka z talerzy :-)
Kurczak pieczony w ten sposób ma jedną podstawową zaletę - cały tłuszcz spływa do podstawionego naczynia, a dzięki temu, że butelka jest podgrzewana od dołu
piwo wypływa z niej i oblewa
mięso - nie jest tym samym suche, a fantastycznie soczyste... Poniżej podaję wariant, do którego uciekam się najczęściej, bo najprostszy :-)SKŁADNIKI1 duży
kurczak (ja zwykle kupuję takiego ok. 2 kg)4 - 5 łyżek
przyprawy do kurczaka (lub dowolnie skomponowanej
mieszanki przypraw)1
piwo w butelce
Kurczaka myjemy i odcinamy co tam kto chce ;-) (mam na myśli szyję, kuperek i inne elementy, które nam z różnych względów nie pasują). Nacieramy częścią
przyprawy, a resztę wsypujemy do środka i staramy się ją tam rozprowadzić - ja w tym celu obracam
kurczaka w różnych kierunkach. Wstawiamy do lodówki na ok. 2 godziny, żeby
mięso dobrze przeszło smakiem i aromatem
przyprawy. Butelkę z
piwem dokładnie myjemy (najlepiej gdyby udało Wam się odmoczyć naklejki, bo niektóre lubią
potem pozostać na
mięsie) i dopiero teraz otwieramy. W niektórych butelkach poziom
piwa jest bardzo wysoki, dlatego wtedy odlejcie go trochę, tak na wysokość szyjki. Gatunek
piwa jest w zasadzie obojętny, to zależy od Waszych upodobań, ja piekłam z różnymi, ale w
sumie najciekawszy smak uzyskuje się z
piwem imbirowym lub ciemnym. Zamarynowanego
kurczaka nakładamy na butelkę tak żeby szyjka wystawała przez górny otwór ptaka ;-)
Całość ustawiamy w brytfance lub naczyniu żaroodpornym i stawiamy do piekarnika nagrzanego do 200 stopni (termoobieg, dolna grzałka), pieczemy przez 1,5 godziny. I to cała filozofia tego
kurczaka :-) za to połączenie słono - ostrej
przyprawy i słodkawego (bo ja najczęściej wykorzystuję jednak
piwo imbirowe) smaku
piwa jest wprost niesamowite!P.S.Jeśli nie przepadacie za smakiem
piwa (a lekki posmak pozostaje w
mięsie) możecie nałożyć
kurczaka na butelkę z
wodą, wtedy jednak musicie bardzo regularnie polewać go w trakcie pieczenia
wodą lub
bulionem. Innym zamiennikiem może być pepsi lub cola - wlewamy ją do butelki po
piwie, a dalej postępujemy już tak samo jak w przypadku
piwa. :-)