Wykonanie
Ręczna robota nie jest tak pięknie zielona jak maszynówka. Właściwie... jest zielono-żółta. Więc, nie zdziwcie się kolorem,
syrop jest z najprawdziwszej, świeżej i zielonej
mięty!O domowym
syropie miętowym pisałam ze dwa posty temu. Wtedy dodawałam go do dressingu, niedawno robiłam z nim gorącą
czekoladę i... nie mam więcej pomysłów.Bo ile mojito można pić?Ile nieporządnych
wódek miętowych?Ile sałatek?Ile nieudanych kombinacji (przestrzegam, marynowanego w tym
kurczaka da się zjeść tylko na wielkim głodzie)?Za to z
gruszkami jest dobry...Składniki na 150ml:2 garści świeżej
miętyszklanka
wody4 łyżki
cukruPołowę
wody wlać do garnka, zagotować, rozpuścić w niej
cukier. Wrzucić
miętę, dolać pozostałą
wodę i zagotować.Odstawić do ostygnięcia, zabezpieczyć (ja zamknęłam w wyparzonym słoiku) i zostawić w lodówce na 5 dni.Po tym czasie wyjąć badyle, zagotować. Poczekać aż
syrop* zredukuje się o połowę. Odstawić, a kiedy ostygnie, przelać do docelowego pojemniczka.*Tak, wiem, to jeszcze jest etap osłodzonej
wody, ale
syrop brzmi tak ładnie...Inspirowałam się
syropem Marii Disslowej z „Jak gotować?”A przepis chciałabym dodać do akcji "Domowy wyrób", którą urządziła autorka bloga "Kuchenne fascynacje".