Wykonanie
Gotowanie tak bardzo mnie cieszy, że nawet w takie upały stanie przy kuchni mi nie straszne! Dla takiego obiadu naprawdę warto. Pomimo tego, że w lodówce mam pokłady świeżej
botwinki, barszczu czerwonego za żadne skarby nie mogłam sobie odmówić. To zupa, którą absolutnie uwielbiam i
mogę jeść nie tylko w okresie świątecznym. Kocham ją za to, że doskonale smakuje z różnorodnymi dodatkami - zarówno z uszkami, ptysiami, pasztecikami, jak i francuskimi kieszonkami. Tym razem proponuję uszka, na które przepis już jutro. Barszczu czerwonego nauczyła mnie gotować Mama - uwierzcie mi, naprawdę jest najlepszy!
Składniki:- 5-6
buraków,- kwasek
cytrynowy,-
cukier,-
sól,-
pieprz w ziarenkach,- 2
liście laurowe,-
ziele angielskie,- rosół.
Buraki obieramy, kroimy w plastry, posypujemy
przyprawami: 1/2 łyżeczki kwasku
cytrynowego, 3 łyżki
cukru, 1 łyżka
soli,
liście laurowe i
ziele angielskie. Wszystko razem mieszamy i odstawiamy na 2 godziny w ciemne i chłodne miejsce.Po 2 godzinach
buraki zalewamy rosołem (jeśli jest go mało, dolewamy
wody i dodajemy domowe
kostki rosołowe), wrzucamy kilka ziarenek
pieprzu i gotujemy (do miękkości
buraków; barszcz nie może gotować się na dużym ogniu - podobnie jak rosół - w przeciwnym wypadku "straci" kolor). Na koniec doprawiamy do smaku (mój jest zawsze pikantny). Podajemy z uszkami, pasztecikami, ptysiami lub kieszonkami francuskimi. Przed włożeniem do lodówki przecedzamy. Smacznego!!!