Wykonanie
Byliśmy niedawno z rodzinką w Karczmie Strzelna pod Jeżowem. Licząc na małe placuszki, na przystawkę zamówiłam sobie racuchy z
cukinii. Ostatecznie dostałam 3 wielkie racuchy podane na kwaśnej
śmietanie, z kawałkami
wędzonego łososia obok. Mnie osobiście
wędzony łosoś tam nie pasował (za to z pieczonym już są super :), ale same racuchy były pyszne. Lekko zrumienione i chrupiące z wierzchu, w środku delikatne, puszyste, wręcz ciągnące, przez co Mama upierała się, że pewnie jest w nich
ser. Postanowiłyśmy następnego dnia zrobić takie w domu. Stwierdziłam, że ja je zrobię, to przynajmniej będzie wiadomo ile czego jest, a nie wszystko "na oko" i nie-do-powtórzenia ;) Tatę wysłałyśmy na poszukiwania
cukinii, jak z nią dotarł, wzięłyśmy się do roboty. Problem w tym, że po zrobieniu masy, Mama uznała, ze chyba za mało będzie i przekonała mnie, żeby dorzucić jeszcze jedno
jajko. O zgrozo!
Czemu ja posłuchałam!? Placki nam przez to dosłownie pływały... musiałam odsączyć masę na sitku... Ale były smaczne :) Placuszki wyszły dużo mniejsze niż w Karczmie i nie smażone na tłuszczu, ale też puszyste i ciągnące w środku ;) Tylko Mama się upierała, że są zbyt
pieprze, a ja, że są za słone ;)Podaję przepis z poprawnymi proporcjami, tak, jak mam zamiar zrobić niedługo :)

(Dukan, faza II PW)składniki na 2-3 porcje:- 1 średnio duża
cukinia- 2 łyżki
skrobi kukurydzianej- 1
jajko- szczypta
soli i
pieprzuCukinię umyć, wytrzeć i zetrzeć na grubych oczkach. Posypać
solą i odstawić na kilka minut, a następnie odsączyć. Wymieszać z
żółtkiem,
skrobią i
przyprawami.
Białko ubić na sztywną pianę, wymieszać delikatnie z
cukinią. Smażyć na rozgrzanym teflonie, na małym ogniu pod przykryciem. Ostrożnie przewracać na drugą stronę.