Wykonanie
Dziś obiecany pierwszy wpis o Budapeszcie. Z racji ogromu wiadomości, które chcę Wam przekazać podzieliłem informacje na części. W pierwszej o kulinariach nie będzie nic, wybaczcie, ale może komuś pomogę zdecydować się na wycieczkę po tym uroczym
mieście i
kraju. W kolejnych zaprezentuję Wam informacje, których najbardziej pożądacie ;-) Cierpliwości...W międzyczasie zdążyłem opublikować już przepisy na kilka węgierskich dań, zapraszam na węgierskie leczo oraz węgierską zupę z
fasolką szparagową i
kiełbasą.Polecam również starsze, ale nadal aktualne przepisy na węgierskiego langosza , tradycyjną zupę gulaszową i szybką węgierską zupkę :-)DojazdDojazd samochodem z Wrocławia do Budapesztu jest naprawdę bezproblemowy. Tras jest cała masa, w zależności od tego jakie
drogi preferujecie. Jeśli chcecie jechać szybko, nie robiąc zbędnych przystanków i nie przeszkadza Wam płacenie za autostrady w każdym państwie, można wybrać trasę przez Ostrawę,
Brno i Bratysławę – wówczas należy zaopatrzyć się w trzy winiety oraz zapłacić za przejazd naszą A4. Alternatywnie możecie wybrać trasę przez Cieszyn, Žilinę i Bratysławę, wówczas czeska winietka Wam odpadnie.Ja jadąc gdziekolwiek lubię zatrzymać się, pozwiedzać, odpocząć przy dobrym obiedzie. Czasem zobaczę coś ciekawego, może miejsce kolejnej wycieczki?? Wybrałem więc trasę na Gliwice, Cieszyn, Žilinę, Bańską Bystrzycę i jestem z niej naprawdę zadowolony. Jechało się przyzwoicie, nie było tłoku na drogach, mimo że jechałem w środku tygodnia.
Drogi też całkiem niezłe, poza jednym kawałkiem na Słowacji. Odkryłem przy okazji parę perełek, które warto kiedyś odwiedzić, zjadłem pyszny obiad – same plusy. No i płaciłem za autostradę tylko w Polsce…Oczywiście można wybrać jako środek transportu samolot, ale moje wycieczki kończą się kulinarnymi zakupami, które najłatwiej wrzucić do auta zaopatrzonego w turystyczną lodówkę.
Potem można delektować się poznaną kuchnią i przedstawiać Wam moje propozycje dań z użyciem oryginalnych składników. Na tak krótką odległość samolot przegrał z autem :-)Pierwsze kroki w BudapeszciePo przybyciu do Budapesztu musicie sobie zorganizować parking. Najwygodniej
mieć auto przy hotelu lub pensjonacie, ale nie zawsze wchodzi to w grę. Hotele często dysponują ograniczoną liczbą miejsc parkingowych więc pamiętajcie o zarezerwowaniu go łącznie z noclegiem. Centrum Budapesztu i to nie tylko ścisłe, stanowi strefę płatnego postoju. Takie parkowanie jest nie tylko kosztowne, ale czasem niemożliwe ze względu na ograniczony czas jednego postoju.Można skorzystać również z darmowych lub płatnych parkingów P+R znajdujących się w pobliżu stacji metra lub parkingów płatnych (jest nawet jeden automatyczny, który sam parkuje Wasze auto). Można też zostawić samochód w centrum handlowym - sporo osób zostawia auta w centrum handlowym Arena Plaza. Parking jest bezpłatny, czynny całą dobę, w pobliżu znajduje się przystanek trolejbusowy oraz dworzec Keleti pályaudvar (pociąg i metro). Sporo Węgrów wyjeżdżających z Budapesztu zostawia tam auta na kilka dni.Do poruszania się po Budapeszcie auto jest zbędne, a wręcz niewskazane. Olbrzymich korków nie zanotowałem, przytykają się w godzinach szczytu okolice
mostów na Dunaju i
drogi wyjazdowe, ale problemów, które wielu z nas ma na co dzień w swoim
mieście nie doświadczyłem. Po prostu zabudowa miasta jest gęsta, ilość zabytków i miejsc wartych zobaczenia jest niewiarygodna. Po podjechaniu w jakiś punkt wszystko zwiedza się pieszo - po co szukać parkingu, jak można spokojnie wsiąść w autobus,
wodny tramwaj lub metro.Komunikacja publiczna w Budapeszcie jest tak rewelacyjna, że wypadałoby napisać o niej jakiś wiersz albo piosenkę, ale zdolności w tym kierunku nie mam, więc na jej cześć ugotuję po prostu kilka potraw ;-) Po całym
mieście doskonale porusza się trzema liniami metra, a po wyjściu na powierzchnię tramwajami, stateczkami, autobusami i trolejbusami.
Sieć połączeń jest gęsta i przemyślana, wszędzie gdzie chcecie z łatwością dojedziecie. Co więcej, jeśli autobus będzie Wam uciekać nie biegnijcie, bo jeszcze się nabawicie kontuzji i niepotrzebnie spalicie pyszny
smalec, na którym przygotowywana jest cała masa węgierskich pyszności. Po prostu odwróćcie się i zobaczcie, że jedzie już kolejny autobus. Są linie, które kursują co 1-2 minuty. Najdłużej czekałem na metro, późnym wieczorem, ok. 10 minut. Takiej komunikacji sobie i wszystkim mieszkańcom Wrocławia życzę :-)
Kupno biletu nie jest tak łatwe jak w naszym
kraju. Automatów biletowych jest jak na lekarstwo, a 90 % z nich przyjmuje tylko
monety. Przy cenach biletów wysupłanie takiej kwoty graniczy z cudem.Banknotami i kartami można zapłacić w kasach na dworcach metra, tam pani wyda bilecik, wpisze ręcznie datę i godzinę, a
potem przy wejściu na perony grupka znudzonych kontrolerów niby to zerknie na ten bilet. W
sumie to czasem nawet cztery osoby jednocześnie kontrolują ten bilet, ale pokazując im paragon z Tesco macie ogromne szanse zostać przepuszczonym.Ta olbrzymia populacja kanarów, których można spotkać przy ruchomych schodach prowadzących na perony, brak automatów sprzedażowych jest chyba
wynikiem działania w kierunku zwanym - praca dla każdego. Oczywiście praca nie może przemęczać dlatego lotnej brygady kanarów nie doświadczyłem, mimo że najeździłem się sporo. Nie namawiam Was oczywiście do podróży na gapę, to tylko taka ciekawostka, bo ja każdego dnia nie mogłem wyjść z podziwu widząc na twarzach kanarów, ogromną chęć do pracy, sokoli wzrok, to zaangażowanie widoczne przy sprawdzaniu biletów. No dobra, a teraz prawda – wzrok znudzony, twarz smętna, oczy podkrążone i przy nodze butelka z
wodą, chyba ;-) Przyznam Wam szczerze, że to ciągłe paradowanie z wyciągniętym przed siebie biletem jest jednak uciążliwe, fajnie by było, żeby w XXI wieku coś się w tym kierunku w Budapeszcie zmieniło.Wszystkie turystyczne, kulinarne i zakupowe cele są bez problemu dostępne komunikacją miejską, bardzo łatwo się w niej zorientować więc problemów nie powinniście doświadczyć żadnych.Zwiedzanie.Zabytków i innych rzeczy ciekawych do zwiedzenia jest naprawdę cała masa. Jeśli ktoś jest nastawiony na zwiedzanie każdego interesującego
budynku, muzeum, kościoła, pomnika – to niech się tam na jakiś czas przeprowadzi – jest tego aż tyle. Co więcej, widać sporo pieniędzy zainwestowanych w odrestaurowanie zabytków, także jeśli ktoś odwiedził Budapeszt kilka lat temu ma po co wracać. Ja poniżej zaprezentuję Wam fotograficzny skrót tego co mi się podobało, co z chęcią obejrzałem, ale przyznam się, że od dłuższego czasu to nie zabytki leżą w moich zainteresowaniach tylko kulinaria - pewnie to nic odkrywczego, bo doskonale o tym wiecie. Będąc w Budapeszcie oczywiście jest kilka rzeczy, które przy okazji wrażeń
smakowych warto zobaczyć:-)
Co do części kulinarnej Węgier to na to będzie osobny post, nie zmusiłbym nikogo do przeczytana ich łącznie :-) Pisząc ten post głodny się zrobiłem i idę zszamać langosza, który właśnie kończy wyrastanie. W kolejnych postach będziecie mogli przeczytać o jedzeniu, miejscach w których warto coś zjeść, do których warto wybrać się na kulinarne zakupy.