Wykonanie

Pierwsze, o czym myślę przy robieniu tego deseru to "Przyjaciele". Zdaję sobie dobrze sprawę, że może mam zbyt wielkiego
fioła na punkcie seriali i pamiętam o wiele więcej szczegółów, niż powinien normalny widz, ale nie
mogę nic na to poradzić. W jednym odcinku (pierwszego sezonu) Monica przechodziła "test" na szefa kuchni u
Jona Lovitza, który miał specyficznego "
smaka na wszystko". W pewnym momencie zaczął powtarzać po niej "tartlets, tartlets, tartlets", co było w jego mniemaniu okropnie zabawne i fascynujące zarazem. Oraz ratował żelkowe misie przed utonięciem w zupie, ale to zupełnie inna historia.
W serialu były to tartaletki wytrawne, jeśli dobrze pamiętam. U mnie wersja na słodko, z
wiśniami i
borówkami amerykańskimi, jako że lato w pełni, a na działce pełno
owoców (
borówki pochodzą z krzaczka mojej cioci, która zapewne to przeczyta, także pozdrawiam ją i dziękuję:)).
Kruche ciasto:
300 g
mąki250 g
margaryny5
żółtek1 łyżeczka
4 łyżki
cukru1 łyżka domowego
cukru waniliowegoMasa serowa:
200 g
sera ricotta30 ml
śmietany kremówki6 łyżek
cukru pudruŁączę na stolnicy
mąkę z
margaryną (siekam nożem). W tak powstałej kruszonce robię lejek i wbijam
żółtka, dodaję
cukier i wyrabiam przez chwilę. Wkładam do zamrażarki na 30 minut.
Ricottę, kremówkę i
cukier ubijam na gładką masę. Odstawiam do lodówki na 25 minut żeby stężała. W międzyczasie płuczę i obrabiam
owoce.
Wiśnie dryluję i przekrawam na połówki.
Lekko natłuszczone foremki do tartaletek wykładam schłodzonym
ciastem, smaruję z wierzchu rozkłóconym
białkiem, które pozostało z robienia ciasta. Piekę w nagrzanym do 180 stopni piekarniku przez 15 minut. Po wyjęciu odstawiam do kompletnego ostygnięcia. Po tym czasie wypełniam je masą
serową i obkładam
owocami.
Przed podaniem wkładam tartaletki na chwilę do lodówki, by masa jeszcze bardziej stężała.
