Wykonanie

Szukałam pomysłu na coś dobrego i dobrze znoszącego podróż, ponieważ miała to być słodkość jadąca ze mną na weekend do bliskiej mi, blogowej koleżanki:)Ren-ya odwiedziła mnie w sierpniu i tak przypadłyśmy sobie do gustu (wcześniej długo mailowałyśmy, ale to nie to samo przecież i różnie mogło być), że od razu ustaliłyśmy, że we wrześniu ja przyjadę do niej.Pomyślałam, że najlepsze będą
ciasteczka. Może z
masłem orzechowym...?Kiedyś tak bardzo mnie zachwyciły, więc stwierdziłam, że to dobry pomysł. Żeby tym razem było troszkę inaczej, znalazłam podobny, ale jednak różniący się szczegółami przepis i przystąpiłam do produkcji.Wyszło mi 35 szt. średniej wielkości. Część zostawiłam w domu, żeby osłodzić domownikom moją nieobecność;)Składniki:* 100 g
masła* 200 g
masła orzechowego* 130 g
brązowego cukru - dałam jak zwykle fruktozę* 200 g
mąki - dałam
mąkę pełnoziarnistą typ 1850 graham* 1 łyżeczka
sody oczyszczonej* 2
jajka* 100 g
płatków owsianych* 100 g
bakalii - dałam
orzechy nerkowce i włoskie,
żurawinę,
morele suszone* 3-4 łyżki
mleka, w zależności od konsystencji - u mnie nie było potrzeby dodawaćNajpierw nastawiłam piekarnik na 180*C.
Bakalie wsypałam do woreczka i utłukłam tłuczkiem do kotletów. Mogłam włożyć tylko
orzechy, bo w ten sposób potłukły się (tzn. przybrały kształt placka, hehe) również
żurawina i kawałeczki
moreli, ale w końcu co to ma za znaczenie;)Pokroiłam nożem
masło, dodałam fruktozę i
masło orzechowe i - zamiast miksować, tak jak było w przepisie - utarłam w makutrze. Nie mam pojęcia jak takie coś miałabym miksować, a może nie mam po prostu stosownej końcówki, dlatego zawsze ucieram w makutrze i dobrze jest!Do masy dodałam
mąkę,
sodę,
jajka i
płatki i dobrze wymieszałam. Dorzuciłam
bakalie i znów wymieszałam.Toczyłam kulki (bardzo dobrze się lepiły, nawet nie potrzeba było rękawiczek), kładłam na blasze wyłożonej papierem do pieczenia i lekko spłaszczałam. Zrobiłam spore odstępy, ale po upieczeniu okazało się, że moje
ciastka urosły raczej w górę, a nie wszerz, jak u poprzedniczki, więc spokojnie mogłam je zagęścić na blasze.Nie był podany czas pieczenia, więc nastawiłam zegar na 10 minut, a
potem dodałam jeszcze 3 min., więc w
sumie piekły się 13 minut. Fajnie popękały i wyglądały jak małe bocheneczki.Ciekawe, bo z wyglądu zupełnie inne niż te z przepisu na Cin Cin...

Próbowałam jeszcze ciepłe i wydawało mi się, że mało jest wyczuwalny smak
masła orzechowego, ale jak wystygły to smak mi się pojawił, choć nie był wg mnie aż tak intensywny jak w poprzedniej wersji. Mogłam dodać
orzeszki ziemne zamiast włoskich i
nerkowców, ale to przyszło mi do głowy dopiero podczas konsumpcji;)W każdym razie dowiozłam w dobrej kondycji i wygląda na to, że smakowały, ale i tak najważniejsze, że spotkanie bardzo się udało i poza okruszkami zostały miłe wspomnienia:)

Komentarze