Wykonanie

Nigdy nie korzystałam z
awokado w mojej kuchni, może 2 - 3
razy zaledwie
jadłam je gdzieś poza domem. Jakoś, chyba nie tylko mnie, kojarzyło mi się czymś mdławym i bez wyrazu .I nie wiem jak to się stało, ale w momencie gdy, przeglądając Galerię Potraw, natrafiłam na przepis na tartę z a w o k ado, to od razu zachciało mi się bardzo takiej właśnie tarty! Może z uwagi na
mleko skondensowane, które używam bardzo rzadko (nie jest niestety w żaden sposób MM;), ale je uwielbiam.W każdym razie zaopatrzyłam się w składniki, trochę mniej niż było w przepisie i tartę zrobiłam. I to był bardzo dobry pomysł.Składniki:* 200 g digestive - tym razem dla odmiany dałam
ciasteczka korzenne i też były dobre* 100 g
masła* 2 dojrzałe a w o k ado* 1 - 2
limonki* ok. 350 ml
mleka skondensowanego słodzonego - w puszce jest 460 ml, zostało mi trochę* 2
żółtka* 1/2
gorzkiej czekoladyNajpierw zrobiłam spód czyli zmiksowałam
ciasteczka, dodałam
masło (może być roztopione, a ja dałam w kawałkach) i wygniotłam do konsystencji mokrego piasku. Wyłożyłam dno formy do tarty i włożyłam na 10 min. do piekarnika w temp. 180*C. Pozostawiłam do wystudzenia.A w o k ado obrałam (szczerze mówiąc nie miałam pojęcia czy się obiera czy nie, więc wolałam obrać) i zmiksowałam z
sokiem z
limonek, otartą skórką z połowy jednej, ubitymi z odrobiną
soli żółtkami oraz
mlekiem skondensowanym - wlałam go ok. połowy puszki sprawdzając słodkość masy. Masa była zaskakująco pyszna, taka
słodycz z fajnym smaczkiem:) Przełożyłam ją na
ciasteczkowy spód.Wyglądało to tak:

Wpadło mi do głowy, że skoro takie dobre wyszło, to może jeszcze ulepszyć i dodać trochę masy czekoladowej, tym bardziej, że
tarta wyszła (ze względu na mniejszą ilość użytych przeze mnie składników) dość niska.Choć
mówi się, że lepsze jest wrogiem dobrego, to jednak tym razem nie wysłuchałam tej mądrości;)Roztopiłam połowę
gorzkiej czekolady na parze dodając do niej jeszcze trochę
mleka skondensowanego. Masę lekko przestudziłam, przełożyłam (była gęsta) na wierzch tarty i wmieszałam robiąc esy floresy. Zadowolona przełożyłam tartę do lodówki.

Lepiej by było gdyby przeleżała tam całą noc, ale moja rodzinka chodziła koło lodówki i nudziła czy już można jeść, więc po kilku godzinach zaledwie pobytu w lodówce
tarta została w połowie skonsumowana. Była w postaci bardziej płynnej niż jej pierwowzór, co w niczym nie umniejszało jej smaku. Na następny dzień zresztą też nie była jakaś super zwarta w formie, ale chyba taki jej urok.Genialna, ale tylko dla wielbicieli bardzo słodkich
słodyczy:)

Komentarze