Wykonanie
Nadszedł czas by oprócz zagniatania ciasta, wypróbować jak automat do
chleba Silvercrest wypieka
chleb. Niewiele kombinując, kupiłam w Piotrze i Pawle
mieszankę chlebową z firmy
Chleb Polski - Litewski.
Na stronie producenta klik znajdujemy taki opis:"
Chleb Litewski – ze słodem jęczmiennym. Skład:
mąka pszenna typ 750,
mąka żytnia typ 2000, słód jęczmienny,
kminek, regulator kwasowości boreol,
cukier,
sól." Trzeba dodać tylko na pół kilkograma mieszanki 5 gramów suchych
drożdży i 340 ml
wody. Można oczywiście też zrobić go na zakwasie.Automat Silvercrest - program 3 pełne ziarno, waga 750 gram, wypieczenie średnie.Na początku wydawało mi się, że ciasto nie odkleja się od ścianek formeki i klei. Dolałam 2 łyżki
wody, ale po chwili skapowałam, że odwrotnie! - powinnam podsypać suchej mieszanki. Zatem dodałam już po chwili około 1,5 -2 łyżki.
Drożdży też
dawałam "na oko" z torebeczki sypkich pół, bo nie mam wagi.Myślałam, że wyjdzie prawdziwy litewski, ciemny... No ale litości, o czym ja myślę, poza tym przecież zrobiłam go na drożdżach. Więc wyszedł lekki, niezbyt ciemny, delikatny w smaku, jak dla mnie
kminku jest zbyt mało w mieszance - ale to jej zaleta, zawsze można dodać do smaku.
Jak wytrząsałam, to mieszadełka zostały w formie. Chlebek się nie porozrywał.
Ten chlebek jest dobrym
chlebem "przejściowym" dla osób przyzwyczajonych do pulchnego
pieczywa białego, a chcących wprowadzic coś z ciemniejszego. W zasadzie jest on zabarwiony słodem,
mąki zytniej w nim nie czuć. Gdy piecz się go tylko na drożdzach, to jest puchaty i nie kwaśny. Myślę, że przez to nadaje się do polecenia do porannych kanapek, dla osób, które nie lubią kwaśnego
pieczywa. Ja po ostatnich 100% zytnich, jestem nieco rozczarowana, ale nie powinnam oczekiwać tego, czego producent w tej mieszance wcale nie obiecywał... Taki prawdziwy Litewski, to zrobię sama, na zakwasie z ciemnym słodem, melasą i
kminkiem (a może i powidłami śiwkowymi) ale w przyszłości.
Z działania automatu jestem bardzo zadowolona - nie spotkała mnie żadna przygoda, ani
chleb nie opadł, ani nie ma zakalca... Cóż, może to takie "szczęście głupiego" - na zachetę...;) ?Oczywiście kusiło mnie i otwierałam klapkę (ale w kuchi i tak miałam ciepło) aby patrzeć jak wyrabia. Kusiło mnie też aby pomagać automatowi
łopatką drewnianą... Eh... Mam nadzieję, że wszyscy nowi piekarze tak mają, no i że mi przejdzie ta nadgorliwość. I zamieni się w cierpliwość.