Wykonanie
Przepis, który mam dzisiaj dla Was jest zdecydowanie bardziej pracochłonny, niż ten na korzenne muffinki z powidłami śliwkowymi, ale zapewniam, że warto poświęcić trochę czasu, by przygotować te cudeńka. Ciasto na babeczki, jest proste, ale nie
banalne. Wilgotne, o subtelnym,
cytrynowym aromacie i z makowymi piegami. Jednak to w dodatkach tkwi prawdziwy sekret. Dzięki nim te małe muffinki stają się naprawdę wyjątkowe. Przygotowałam do nich dwie polewy-kremy. Lemon
curd, czyli kwaśno-słodki, krem
cytrynowy o bardzo intensywnym smaku oraz ganache z
gorzkiej czekolady. Ganache znacie już z przepisu na
czekoladowy tort urodzinowy . To bardzo kremowy
mus czekoladowy, który można przygotować właściwie z każdego rodzaju
czekolady wedle uznania. Dziś jednak proponuję ciemną,
gorzką czekoladę, o dużej zawartości
kakao, wzbogaconą odrobiną
likieru cytrynowego. Tak przygotowany
krem czekoladowy smakuje niczym
trufle i tak samo rozpływa się w ustach. Udekorować miałam babeczki
skórką cytrynową smażoną w cukrze, ale z rozpędu dodałam całą do ciasta i musiałam posiłkować się cukrowymi śnieżynkami. Mimo że miało być inaczej, muszę przyznać, że efekt jest naprawdę uroczy. Eksperyment uważam za udany. Zapraszam na przepis.Muffinki
cytrynowo-
makowe z lemon
curd i
czekoladowym ganache
Do przygotowania ganache należy przygotować:100 g
gorzkiej czekolady (min. 70%)100 ml płynnej
śmietanki 30%2 małe opakowania
cukru waniliowego (32 g)50 ml
likieru cytrynowego (opcjonalnie)
Śmietankę podgrzewamy w rondelku. Dodajemy
cukier waniliowy i mieszamy, aż się rozpuści. Drobno pokruszoną
czekoladę zalewamy gorącą
śmietanką. Mieszamy do momentu, gdy masa stanie się gładka i błyszcząca. Dodajemy
alkohol i jeszcze raz mieszamy. Studzimy i wstawiamy do lodówki na ok. 1 godz.Do lemon
curd:3
żółtka5 łyżek
soku z cytryny1 niepełna szklanka
cukru pudru (trochę więcej niż ¾)¼ kostki zimnego
masła (50 g)
Żółtka dokładnie roztrzepujemy widelcem w żaroodpornym naczyniu.
Masło kroimy w niewielką kostkę. W garnuszku łączymy
sok z cytryny z
cukrem pudrem i podgrzewamy, ciągle mieszając, aż
cukier się rozpuści. Gorący
syrop powoli wlewamy do
żółtek, stale mieszając. Tak przygotowaną masę należy teraz podgrzać, ale nie zagotować. Możemy w tym celu naczynie umieścić nad garnkiem z gotującą się
wodą lub bezpośrednio na palniku. Ta druga metoda jest szybsza, jednak bezpieczniejszy jest pierwszy sposób przygotowywania tego kremu. Nie chcemy przecież jajecznicy ;) Lemon
curd jest gotowy, gdy lekko klei się do drewnianej łyżki, a jego konsystencja przypomina dość gęsty
budyń. Krem odstawiamy do ostygnięcia. Jeśli nie zużyjemy całego, można przechowywać go później w lodówce, wtedy jeszcze bardziej zgęstnieje. By nadać mu nieco rzadszej konsystencji, np. w celu rozsmarowania go na babeczkach, należy go lekko podgrzać (np. 15 sek. w mikrofali).
Do babeczek:2 szklanki
mąki3/4 szklanki
cukru150 g rozpuszczonego
masła (ok. 2/3 szklanki)2
jajka2/3 szklanki
mleka2 łyżeczki
proszku do pieczenia1 łyżeczkę
sody oczyszczonejszczyptę
soli1 opakowanie
cukru waniliowego2/3 szklanki
maku3 łyżki
soku z cytrynyskórkę otartą z 2
cytrynW sporej misce łączymy wszystkie suche składniki:
mąkę,
cukier,
proszek do pieczenia,
cukier waniliowy, szczyptę
soli oraz
mak i
skórkę cytrynową.
Jajka dokładnie roztrzepujemy i łączymy z
mlekiem. Wlewamy do suchych składników. Dodajemy do nich również
masło i
sok z cytryny. Mieszamy tylko do połączenia składników, nie bardzo dokładnie. Tak przygotowane ciasto przekładamy do papilotek lub natłuszczonych foremek na babeczki (wyjątek stanowią silikonowe formy do ciasta, których nie trzeba natłuszczać ani oprószać
mąką), wypełniając maksymalnie ¾ naczynka. Pieczemy ok. 20-25 min. w 180 stopniach.
Kiedy muffinki ostygną, możemy nałożyć na nie kremy. Ganache po wyjęciu z lodówki miksujemy na puszystą masę. Stanie się wtedy jaśniejsze i trochę zwiększy swoją objętość. Tak przygotowany
krem czekoladowy nakładamy na babeczki. Czubatą łyżeczkę na każdą. Dekorujemy dowolnie i wstawiamy do lodówki min. na 0,5 godz. Z lemon
curd postępujemy dokładnie tak samo. Nakładamy dość gruba warstwę na babeczki, dekorujemy i odstawiamy do lodówki. Jeśli pominiemy etap chłodzenia, kremy mogą spływać z muffinek i efekt nie będzie zadowalający. Przechowujemy w lodówce.
Ja podczas przygotowywania tych smakołyków miałam kilka przygód. Najpierw za bardzo pospieszyłam się podczas przyrządzania ganache i
czekolada mi się zwarzyła. Ratunkiem jest wtedy zawsze
alkohol. Wystarczy odrobina, by masa stała się znów idealnie gładka. Początkowo wcale nie zamierzałam dodawać
likieru do
czekolady, ale wyszło super. Później do foremek na babeczki nałożyłam zbyt dużo ciasta i wykipiało podczas pieczenia. Muffinki musiałam później okrawać z ciastowego kołnierzyka wokół foremki. Niestety właśnie dlatego babeczki nie urosły za bardzo do góry, ale i tak wyszły śliczne. W związku z tymi moimi wpadkami naszła mnie taka refleksja. Nie zawsze wszystko dzieje się tak, jak planowaliśmy, jednak czasami może się okazać, że wyszło to nam tylko na dobre. Wiem, wiem. Nic odkrywczego, ale ta myśl jest szczególnie bliska mojemu
sercu.
Pozdrawiam wszystkich, którzy wytrwali do końca dzisiejszego przydługiego wpisu i tradycyjnie życzę smacznego!