ßßß
 
            
         Ubiegłej jesieni pierwszy raz odwiedziłam Włochy, a właściwie Rzym. I chociaż była to podróż naprawdę ekspresowa, to la mnie wciąż trwa - w spiżarni ostatnie 2 butelki wina czekają na specjalną okazję, ale wyciągam ze słoja suszone we włoskim słońcu cherry pomidorki i zagryzam na przemian z włoską suszoną kiełbasą i parmezanem. Od czasu, gdy we Florencji powstał gatunek muzyki zwany operą, świat zachwyca się tym niezwykłymi dokonaniami włoskich twórców operowych - Pucciniego, Verdiego, czy Rossiniego, a Włosi należą do tych narodów, które szczególnie hołdują swojej muzyce, również tej współczesnej. Wszyscy słyszeli o piosence francuskiej, amerykańskich standardach, hiszpańskim flamenco, ale współczesna muzyka włoska częściej kojarzy się z przebojami z Festiwalu w Sanremo. W Rzymie właściwie w każdym lokalu, w którym było tło muzyczne, słychać było włoską muzykę. I było to o tyle niesamowite, że w Polsce, naprawdę z rzadka można usłyszeć włoskie przeboje, zazwyczaj "lecą" utwory anglojęzyczne, trochę polskich, w lepsze stacji radiowej brzmi muzyka francuska, znane kawałki z Węgier, Czech, czy Niemiec i nawet polskiej muzyki jakoś nie za wiele jest, a już wcale nie ma muzyki ze słonecznej Italii. W Rzymie, wszędzie gdzie się poruszaliśmy brzmiał włoski, niezwykłe...Do lampki doskonałego włoskiego wina włączam zatem piękny utwór napisany dla Andrea Boccelliego - Con te Partiro, sami posłuchajcie jak wspaniale brzmi (klik na strzałeczce)...Ktoś by powiedział - jak można lubić "włoszczyznę" i gotować po włosku, skoro nigdy się nie było we Włoszech! a jednak od czasu, gdy w Polsce zaczęły powstawać pierwsze restauracje, pokochałam kuchnię słonecznej Italii. Po raz pierwszy wędrując uliczkami starożytnego Rzymu odkrywaliśmy smak prawdziwej rzymskiej pizzy, doskonałych makaronów i wędlin. Planując ten wyjazd wiedziałam jedno - bez względu na ograniczoną ilość czasu, muszę zdążyć odwiedzić poranny targ na Campo di Fiori.
Ubiegłej jesieni pierwszy raz odwiedziłam Włochy, a właściwie Rzym. I chociaż była to podróż naprawdę ekspresowa, to la mnie wciąż trwa - w spiżarni ostatnie 2 butelki wina czekają na specjalną okazję, ale wyciągam ze słoja suszone we włoskim słońcu cherry pomidorki i zagryzam na przemian z włoską suszoną kiełbasą i parmezanem. Od czasu, gdy we Florencji powstał gatunek muzyki zwany operą, świat zachwyca się tym niezwykłymi dokonaniami włoskich twórców operowych - Pucciniego, Verdiego, czy Rossiniego, a Włosi należą do tych narodów, które szczególnie hołdują swojej muzyce, również tej współczesnej. Wszyscy słyszeli o piosence francuskiej, amerykańskich standardach, hiszpańskim flamenco, ale współczesna muzyka włoska częściej kojarzy się z przebojami z Festiwalu w Sanremo. W Rzymie właściwie w każdym lokalu, w którym było tło muzyczne, słychać było włoską muzykę. I było to o tyle niesamowite, że w Polsce, naprawdę z rzadka można usłyszeć włoskie przeboje, zazwyczaj "lecą" utwory anglojęzyczne, trochę polskich, w lepsze stacji radiowej brzmi muzyka francuska, znane kawałki z Węgier, Czech, czy Niemiec i nawet polskiej muzyki jakoś nie za wiele jest, a już wcale nie ma muzyki ze słonecznej Italii. W Rzymie, wszędzie gdzie się poruszaliśmy brzmiał włoski, niezwykłe...Do lampki doskonałego włoskiego wina włączam zatem piękny utwór napisany dla Andrea Boccelliego - Con te Partiro, sami posłuchajcie jak wspaniale brzmi (klik na strzałeczce)...Ktoś by powiedział - jak można lubić "włoszczyznę" i gotować po włosku, skoro nigdy się nie było we Włoszech! a jednak od czasu, gdy w Polsce zaczęły powstawać pierwsze restauracje, pokochałam kuchnię słonecznej Italii. Po raz pierwszy wędrując uliczkami starożytnego Rzymu odkrywaliśmy smak prawdziwej rzymskiej pizzy, doskonałych makaronów i wędlin. Planując ten wyjazd wiedziałam jedno - bez względu na ograniczoną ilość czasu, muszę zdążyć odwiedzić poranny targ na Campo di Fiori. Słoneczny październikowy poranek spędziliśmy wśród straganów z leśnymi grzybami, pękami pachnącej rukoli, koszy fasoli we wszelkich kolorach i najróżniejszych odmian cukinii, sałaty oraz kolorowych bakłażanów. Potem był szybki "napad" na bankomat i w torbach przybywało dobroci do zabrania do domu - włoskie kiełbaski, salami i prosciutto ze sklepu tuż przy Campo, czarne trufle i pasta truflowa, kilka ciekawych rodzajów makaronu, krem balsamiczny do kaczki, mieszanka przypraw do bruschetty i torba suszonych w słońcu cherry pomidorków. Następna wizyta w Rzymie to koniecznie mieszkanie w apartamencie z dostępem do kuchni, by z tych wspaniałości, które nie mają szansy przetrwać podróży móc samodzielnie coś ugotować :)
Słoneczny październikowy poranek spędziliśmy wśród straganów z leśnymi grzybami, pękami pachnącej rukoli, koszy fasoli we wszelkich kolorach i najróżniejszych odmian cukinii, sałaty oraz kolorowych bakłażanów. Potem był szybki "napad" na bankomat i w torbach przybywało dobroci do zabrania do domu - włoskie kiełbaski, salami i prosciutto ze sklepu tuż przy Campo, czarne trufle i pasta truflowa, kilka ciekawych rodzajów makaronu, krem balsamiczny do kaczki, mieszanka przypraw do bruschetty i torba suszonych w słońcu cherry pomidorków. Następna wizyta w Rzymie to koniecznie mieszkanie w apartamencie z dostępem do kuchni, by z tych wspaniałości, które nie mają szansy przetrwać podróży móc samodzielnie coś ugotować :) Tymczasem w styczniowe, zimowe popołudnie, wpuszczam jaskrawe promienie słońca do kuchni, odkorkowuję białe wino, wyciągam pudełko gemelli i słój z cherry pomidorkami z Campo di Fiori. Rzymska podróż wciąż trwa... przy dźwiękach Turandot Giacomo Pucciniego. A teraz zawsze, zawsze wywołująca ciarki na plecach - finałowa partia Kalafa z tej opery, ponownie w wykonaniu Andrea Boccelliego(klik na strzałeczce)...prawda, że brzmi wspaniale? mam takie ciary, że aż się włoski na karku podnoszą.... :)
Tymczasem w styczniowe, zimowe popołudnie, wpuszczam jaskrawe promienie słońca do kuchni, odkorkowuję białe wino, wyciągam pudełko gemelli i słój z cherry pomidorkami z Campo di Fiori. Rzymska podróż wciąż trwa... przy dźwiękach Turandot Giacomo Pucciniego. A teraz zawsze, zawsze wywołująca ciarki na plecach - finałowa partia Kalafa z tej opery, ponownie w wykonaniu Andrea Boccelliego(klik na strzałeczce)...prawda, że brzmi wspaniale? mam takie ciary, że aż się włoski na karku podnoszą.... :) 2 łyżki masła3 łyżki oliwy z oliwek extra virgin4 szalotki4 ząbki czosnkustrączek chilli bez pestek400g dużych, obranych krewetek (mogą być mrożone)1 spora cukiniagarść suszonych pomidorków cherry (lub pokrojonych suszonych pomidorów)100ml białego wytrawnego winamakaron np. gemelli lub tagliatelleSurowe krewetki oczyść, a mrożone rozmroź odpowiednio wcześniej. Cukinię przekrój wzdłuż na ćwiartki, odetnij nasiona i pokrój na ukośne paseczki. Jeśli pomidory są słone, namocz je w ciepłej wodzie kilkukrotnie ją zmieniając, jeśli były suszone tylko na słońcu (lub w piekarniku) nie musisz ich moczyć.Rozgrzej łyżkę oliwy i lekko podsmaż krewetki. Zdejmij je z patelni, pozostawiając oliwę. Dodaj i rozgrzej pozostałą oliwę i 2 łyżki masła, a potem drobno posiekane chilli, szalotki i czosnek - lekko zezłoć i włóż pokrojoną cukinię - duś całość pod przykryciem kilka minut.Dodaj podsmażone wcześniej krewetki, pomidorki cherry i wino - zwiększ ogień i zredukuj sos. Gdy jego ilość zmniejszy się o połowę, zmniejsz płomień i wmieszaj ostatnią łyżkę masła. Dopraw świeżo mielonym pieprzem i ew solą morską. Wymieszaj z ugotowanym al dente makaronem i od razu podawaj. Smacznego :)
2 łyżki masła3 łyżki oliwy z oliwek extra virgin4 szalotki4 ząbki czosnkustrączek chilli bez pestek400g dużych, obranych krewetek (mogą być mrożone)1 spora cukiniagarść suszonych pomidorków cherry (lub pokrojonych suszonych pomidorów)100ml białego wytrawnego winamakaron np. gemelli lub tagliatelleSurowe krewetki oczyść, a mrożone rozmroź odpowiednio wcześniej. Cukinię przekrój wzdłuż na ćwiartki, odetnij nasiona i pokrój na ukośne paseczki. Jeśli pomidory są słone, namocz je w ciepłej wodzie kilkukrotnie ją zmieniając, jeśli były suszone tylko na słońcu (lub w piekarniku) nie musisz ich moczyć.Rozgrzej łyżkę oliwy i lekko podsmaż krewetki. Zdejmij je z patelni, pozostawiając oliwę. Dodaj i rozgrzej pozostałą oliwę i 2 łyżki masła, a potem drobno posiekane chilli, szalotki i czosnek - lekko zezłoć i włóż pokrojoną cukinię - duś całość pod przykryciem kilka minut.Dodaj podsmażone wcześniej krewetki, pomidorki cherry i wino - zwiększ ogień i zredukuj sos. Gdy jego ilość zmniejszy się o połowę, zmniejsz płomień i wmieszaj ostatnią łyżkę masła. Dopraw świeżo mielonym pieprzem i ew solą morską. Wymieszaj z ugotowanym al dente makaronem i od razu podawaj. Smacznego :)