Wykonanie
Najbardziej w podróżach lubię to, że tak długo trwają - nawet te najkrótsze. Dla mnie podróż rozpoczyna się już w chwili planowania, wymyślania kierunku, rezerwowania biletów i noclegu.
Potem wielogodzinne szperanie w przewodnikach, portalach turystycznych, planowanie tras, kierunków i ... smaków. Sam wyjazd i pobyt w nowym lub znanym wcześniej, ale ukochanym miejscu, to odkrywanie nie tylko architektury, zabytków, ale też poznawanie kultury, ludzi i lokalnych zwyczajów, także poprzez przez kuchnię. Delektuję się lokalnym
winem, pachnącymi
owocami, świeżymi skorupiakami. odwiedzam lokalne targi i piekarnie. Ale każda podróż trwa dla mnie jeszcze długo po powrocie z wyjazdu - wyciągam ze spiżarni kupione na wyjeździe delikatesy -
suszone figi i prosek z Chorwacji, myzithrę do dakos z Grecji, halloum i z Cypru, czy
trufle i
makarony z Włoch.
Makaron z
krewetkami,
cukinią i cherry
pomidorkami...
Ubiegłej jesieni pierwszy raz odwiedziłam Włochy, a właściwie Rzym. I chociaż była to podróż naprawdę ekspresowa, to la mnie wciąż trwa - w spiżarni ostatnie 2 butelki
wina czekają na specjalną okazję, ale wyciągam ze słoja suszone we włoskim słońcu cherry
pomidorki i zagryzam na przemian z włoską suszoną
kiełbasą i
parmezanem. Od czasu, gdy we Florencji powstał gatunek muzyki zwany operą, świat zachwyca się tym niezwykłymi dokonaniami włoskich twórców operowych - Pucciniego, Verdiego, czy Rossiniego, a Włosi należą do tych narodów, które szczególnie hołdują swojej muzyce, również tej współczesnej. Wszyscy słyszeli o piosence francuskiej, amerykańskich standardach, hiszpańskim flamenco, ale współczesna muzyka włoska częściej kojarzy się z przebojami z Festiwalu w Sanremo. W Rzymie właściwie w każdym lokalu, w którym było tło muzyczne, słychać było włoską muzykę. I było to o tyle niesamowite, że w Polsce, naprawdę z rzadka można usłyszeć włoskie przeboje, zazwyczaj "lecą" utwory anglojęzyczne, trochę
polskich, w lepsze stacji radiowej brzmi muzyka francuska, znane kawałki z Węgier, Czech, czy Niemiec i nawet polskiej muzyki jakoś nie za wiele jest, a już wcale nie ma muzyki ze
słonecznej Italii. W Rzymie, wszędzie gdzie się poruszaliśmy brzmiał włoski, niezwykłe...Do lampki doskonałego włoskiego
wina włączam zatem piękny utwór napisany dla Andrea Boccelliego - Con te Partiro, sami posłuchajcie jak wspaniale brzmi (klik na strzałeczce)...Ktoś by powiedział - jak można lubić "
włoszczyznę" i gotować po włosku, skoro nigdy się nie było we Włoszech! a jednak od czasu, gdy w Polsce zaczęły powstawać pierwsze restauracje, pokochałam kuchnię
słonecznej Italii. Po raz pierwszy wędrując uliczkami starożytnego Rzymu odkrywaliśmy smak prawdziwej rzymskiej pizzy, doskonałych
makaronów i
wędlin. Planując ten wyjazd wiedziałam jedno - bez względu na ograniczoną ilość czasu, muszę zdążyć odwiedzić poranny targ na Campo di
Fiori.
Słoneczny październikowy poranek spędziliśmy wśród straganów z leśnymi
grzybami, pękami pachnącej
rukoli, koszy
fasoli we wszelkich kolorach i najróżniejszych odmian
cukinii,
sałaty oraz kolorowych
bakłażanów.
Potem był szybki "napad" na bankomat i w torbach przybywało dobroci do zabrania do domu - włoskie
kiełbaski,
salami i prosciutto ze sklepu tuż przy Campo, czarne
trufle i pasta truflowa, kilka ciekawych rodzajów
makaronu, krem balsamiczny do
kaczki,
mieszanka przypraw do bruschetty i torba suszonych w słońcu cherry
pomidorków. Następna wizyta w Rzymie to koniecznie mieszkanie w apartamencie z dostępem do kuchni, by z tych wspaniałości, które nie mają szansy przetrwać podróży móc samodzielnie coś ugotować :)
Tymczasem w styczniowe, zimowe popołudnie, wpuszczam jaskrawe promienie słońca do kuchni, odkorkowuję
białe wino, wyciągam pudełko gemelli i
słój z cherry
pomidorkami z Campo di
Fiori. Rzymska podróż wciąż trwa... przy dźwiękach Turandot Giacomo Pucciniego. A teraz zawsze, zawsze wywołująca ciarki na plecach - finałowa partia Kalafa z tej opery, ponownie w wykonaniu Andrea Boccelliego(klik na strzałeczce)...prawda, że brzmi wspaniale? mam takie ciary, że aż się włoski na karku podnoszą.... :)
2 łyżki
masła3 łyżki
oliwy z oliwek extra virgin4
szalotki4 ząbki
czosnkustrączek
chilli bez pestek400g dużych, obranych
krewetek (mogą być mrożone)1 spora
cukiniagarść
suszonych pomidorków cherry (lub pokrojonych
suszonych pomidorów)100ml białego
wytrawnego winamakaron np. gemelli lub tagliatelleSurowe
krewetki oczyść, a mrożone rozmroź odpowiednio wcześniej.
Cukinię przekrój wzdłuż na ćwiartki, odetnij nasiona i pokrój na ukośne paseczki. Jeśli
pomidory są słone, namocz je w ciepłej wodzie kilkukrotnie ją zmieniając, jeśli były suszone tylko na słońcu (lub w piekarniku) nie musisz ich moczyć.Rozgrzej łyżkę
oliwy i lekko podsmaż
krewetki. Zdejmij je z patelni, pozostawiając
oliwę. Dodaj i rozgrzej pozostałą
oliwę i 2 łyżki
masła, a
potem drobno posiekane
chilli,
szalotki i
czosnek - lekko zezłoć i włóż pokrojoną
cukinię - duś całość pod przykryciem kilka minut.Dodaj podsmażone wcześniej
krewetki,
pomidorki cherry i
wino - zwiększ ogień i zredukuj sos. Gdy jego ilość zmniejszy się o połowę, zmniejsz płomień i wmieszaj ostatnią łyżkę
masła. Dopraw świeżo mielonym
pieprzem i ew
solą morską. Wymieszaj z ugotowanym al dente
makaronem i od razu podawaj. Smacznego :)