Wykonanie
Rok temu, od wiosny do późnego lata, powstawał ogród wokół naszego domu. Tuż przy tarasie, o
siedem kroków od kuchni umyśliłam sobie zakątek
ziołowy, taki żebym mogła nawet w deszczu "suchą stopą" uciąć kilka gałązek
oregano,
bazylii, czy
rozmarynu. Posadziliśmy bujne kępy
szałwii i
melisy, czerwoną i zieloną
bazylię oraz
tymianek w kilku odmianach. Wiosną wybijają liście
czosnku niedźwiedziego, a od maja do jesieni cały narożnik zarośnięty jest zagonem
mięty. Rok temu był tylko jeden krzaczek, dziś
mięta pleni się jak szalona, rozrasta i zabiera miejsce
bazylii. Kilka
razy w ciągu lata muszę przerzedzać
miętową uprawę - do sałatki z
arbuzem i
fetą, do mohito na letnie upalne wieczory, do wspaniałych roladek z grillowanego
bakłażana, kofto-kiftetów podawanych z tzatziki i egzotycznej
marchewki z harissą .
Gdy przychodzą jednak pierwsze jesienne przymrozki, likwiduję uprawę
bazylii, najbardziej wrażliwej na chłód i przerabiam na pesto genovese. Pod koniec października odkopuję doniczkę z
rozmarynem i przenoszę na zimę na kuchenne okno, od drugiej połowy września suszę na
słonecznym parapecie listki
tymianku cytrynowego i wycinam niemal całkowicie zagon
mięty. I tak odbije na wiosnę.Zegar pór roku już dzwoni bim-bom, bim-bom idzie jesień.... Posłuchaj cudownej "zegarowej" piosenki. Ma w sobie wspaniałą moc grana w pełnej wersji, ale najbardziej lubię słuchać tej oto wersji akustycznej, niemal liśćmi szeleszczącej. Och mam nadzieję kiedyś usłyszeć ją na koncercie na żywo...(teraz niżej klik na strzałeczce)....Układam na blacie kuchennym pęki umytej
mięty. Maleńtasy skrupulatnie odzierają listki z długich, sztywnych gałązek. Większość pakuję w woreczki i chowam do zamrażarki, ale łasuchy nie pozwalają mi zamrozić wszystkiego. Składają zamówienie na
czekoladowo-
migdałowe ciasteczka miętówki . Ponoć najlepsze na jesienne katary, na dłuższe wieczory i krótsze dni, na klasówkę z matematyki i trójkę z niemieckiego. A nawet, nawet na kolegę co przezywa i ciągnie za kucyki :)
Ciastka są duże, okrągłe, czarne od
kakao, miękkie i wilgotne, z okruchami
migdałów. Każdy kto po nie sięga, nie spodziewa się zaskoczenia, jakim w smaku okazuje się
mięta. W składzie jest tak dużo świeżych listków, że oprócz całej cudownej czekoladowości,
ciasteczkowe miętówki wspaniale orzeźwiają i pachną, och jak pachną....
Piekąc
ciastka nie próbuj robić małych, daj im być dużymi, takimi "do najedzenia" dzięki temu pozostaną wilgotne i mniej wyschną w trakcie pieczenia. Idealny rozmiar do szkolnej
śniadaniówki i popołudniowej
herbaty z koleżanką. z podanych proporcji wychodzi ok 36szt
ciastek o średnicy ok 8cm300g
migdałów blanszowanych300g
mąki1,5 łyżeczki
proszku do pieczenia400g
cukru100g ciemnego
kakao - używam Decomorreno80g umytych listków świeżej
mięty3
jajka - używam dwu-
żółtkowych o wadze ok 80-95g każde150g
masła w temperaturze pokojowej
Migdały zetrzyj na tarce obrotowej lub zmiksuj w malakserze na dość drobna
kaszę. Wymieszaj z
mąką,
proszkiem do pieczenia,
cukrem i
kakao. Dodaj drobno posiekane listki
mięty oraz
masło i
jajka. Ucieraj w mikserze płaskim mieszadłem. Masa będzie się kleić. Zbierz ciasto ze ścianek miski i wstaw do lodówki na godzinę lub na ok 30 minut do zamrażarki.Rozgrzej piekarnik do 180°C. Wilgotnymi dłońmi formuj duże kulki z ciasta (wielkości sporej
śliwki). Nie przejmuj się, jeśli masa wciąż będzie się lepić. Układaj kulki na blasze wyłożonej papierem do pieczenia zachowując bardzo duże odstępy, gdyż
ciastka staną się płaskie. Piecz 9-10 minut. Po wyjęciu blach z piekarnika zsuwaj papier do pieczenia razem z
ciastkami na kratkę i studź. W tym czasie na blasze wyłóż nowy arkusz papieru i układaj kolejną partię kulek z ciasta. Jeśli pieczesz wg podanych wyżej proporcji będzie tego pieczenia na 2 piekarniki po 2 blachy.