ßßß


pomarańczowo-karobowy tofurnik jaglanyorange and carob millet-tofu puddingSkładniki (kilka porcji deserowych, 2 śniadaniowe):5 łyżek suchej kaszy jaglanejok.100 g naturalnego tofu
kopiasta łyżka mąki kokosowejopcjonalnie: łyżka wiórek kokosowych2-3 łyżki syropu daktylowegołyżka karobujedna pomarańczałyżka soku z cytryny1-1 , 5 łyżeczki agaru1/2 szklanki mleka migdałowego/kokosowego/sojowegoKaszę jaglaną ugotować na sypko. Lekko ostudzić. Zmiksować razem z tofu (odcisnąć z nadmiaru wody!), mąką, syropem, karobem oraz pomarańczą (zostawić kilka kawałków do środka) i sokiem z cytryny. Dodać kawałki pomarańczy i wymieszać. Agar zagotować w mleku migdałowym, a następnie szybko i sprawnie wmieszać w zmiksowaną masę. Przełożyć do dowolnego naczynia/formy. Całość przykryć i schłodzić co najmniej 4h, a najlepiej zostawić a całą noc. Delikatnie przełożyć z formy na talerz,oprószyć karobem,wiórkami kokosa i zetrzeć skórkę z pomarańczy. Podawać i zajadać 😉 Smacznego!Tym wpisem rozpoczynam Nowy Rok, drugi rok bloga. Jestem Wam ogromnie wdzięczna za ten pełen pozytywnych zdarzeń miniony rok. Dziękuję, że jesteście ze mną. To dodaje mi jeszcze więcej motywacji by dalej działać i realizować pasje. Blogowanie to nie tylko strona, zdjęcia, wpisy… Dzięki temu poznałam już tak wiele wspaniałych osób, też poza tym wirtualnym światem. Warto, na prawdę warto, dzielić się tym co kochamy, a tym samym zarażać innych optymizmem i zainteresowaniami. Nie tylko samym gotowaniem czy fotografią, ale również weganizmem/kuchnią roślinną. Mam nadzieję, że w prosty i przyjemny sposób zachęcam Was do próbowania roślinnych dań, a zamieszczone tutaj przepisy udają się bez problemu, by potem gotowe dania/desery cieszyły Wasze podniebieniaPrzyznam, że planuję trochę ważniejszych zmian tutaj (i nie tylko), choć na pewno nie tak łatwo przyjdzie mi je wprowadzić. W tym roku chcę skończyć pierwszy rok studiów i nie zaprzeczę, że zależy mi na bardzo dobrych wynikach co wiąże się z sporą ilością nauki (pierwsze testy już w tym miesiącu). Chciałabym też znaleźć pracę, by móc zarabiać na siebie i odciążyć (kochanych) rodziców, a przy tym wszystkim jeszcze mieć czas na odpoczynek, pasje i/= przyjemności. Nie będzie łatwo, ale biorę się do pracy. Motywację mam (niemalże) zawsze, nie tylko na początek roku, więc myślę, że z tym nie będzie problemów. Jak zawsze to powtarzam, najważniejsze by się nie poddawać i zachować pozytywne nastawienie. Co warto dodać, starajmy się przy tym pokochać siebie, bo bez tego jest jeszcze ciężej, a często wręcz nieosiągalne staje się dojście do wymarzonego celu. Powinniśmy doceniać samych siebie i wierzyć w własne siły, możliwości. Wtedy na pewno szczęście się do nas uśmiechnie.Jeszcze raz DZIĘKUJĘ i wszystkiego dobrego 😉Miłego dnia!