ßßß

Tradycyjnie kupiliśmy porcję poffertjes – tym razem z masłem orzechowym i syropem. Nie było to złe połączenie, ale następnym razem już nie będę kombinować i wrócę do standardowego zestawu (masło, cukier puder, syrop).
Wypróbowaliśmy dwa nowe miejsca. Jednym z nich była Duża buła, na którą „polowałam” na Ursynowie od zeszłego roku – wypatrzyłam ich wtedy w momencie gdy wydałam ostatnią gotówkę i już nie starczyło mi na kanapkę… A później już sie nie pojawili na Targu :/
B wybrał Roast beef (widoczny na pierwszym zdjęciu) – z mięsem średnio wysmażonym.Ja z kolei zdecydowałam się na Gravad.Obie kanapki były smaczne – mięso dobrze doprawione, ryba świeża, chrupiące bułki itd. Godne polecenia, chociaż nie było to objawienie na miarę Kill grill. Gdyby w kanapce B było więcej sosu/cebulki byłoby lepiej niż dobrze.Gwiazdą od Dużej buły okazała się sałatka ziemniaczana, będąca „na wyposażeniu” obu pudełek. Nie była ciężka, „rozciapana” – nic z tych rzeczy! Mimo „ciężkiej” pogody, jadło się ją z przyjemnością.Do tego lemoniada – taka jaką lubię – kwaśna!
Kolejną „nówką” wartą spróbowania okazały się Słoiki. Zwróciłam na nie uwagę, ponieważ mam słabość do tych naczyń (co było widać w zeszłorocznych postach „okołobożonarodzeniowych”). Kocham ładne (!) słoiki. Po prostu.Spróbowaliśmy 3 rodzaje ciastek – owsiane, czekoladowe i maślane-cytrynowe. Mi najbardziej smakowało to ostatnie, chociaż owsiane było najlepszym owsianym, jakie jadłam do tej pory. Do popicia wzięliśmy lemoniadę, która była zupełnie inna niż ta od Dużej buły. Trochę przypominała tonik (była dość gorzka).
Mamy nadzieję, że następnym razem jak wybierzemy się na Ursynlove, zrobi ono na nas lepsze wrażenie (ta koszmarna muzyka…). A Targ śniadaniowy w Wilanowie rozwinie się i.. następnym razem będzie na nim Ten sushi ;)