ßßß
Przy tej okazji postanowiłam w końcu zrobić masło orzechowe. Składnik jest właściwie jeden: orzeszki ziemne (i sól, jeśli kupimy nie solone). Trudno mi było uwierzyć, że wyjdzie z nich gładka masa, dlatego asekuracyjnie dodałam 1 łyżkę oleju - chyba jednak niepotrzebnie, bo masło wyszło dość rzadkie, więc i bez tego dodatku by się udało.Naczytałam się o zepsutych przy produkcji tego masła blenderach, więc go trochę wspomogłam. Na początek orzechy dość drobno rozgniotłam - za moździerz tradycyjnie służył mi garnek i butelka wina (która sprawdza się też jako wałek :) ). Takie okruchy przeniosłam do blendera, dodałam łyżkę oleju i miksowałam do osiągnięcia odpowiedniej konsystencji, robiąc w trakcie kilka przerw, żeby blender zdążył ostygnąć. Uwaga - blender (przynajmniej mój) nie nagrzewa się w trakcie miksowania - gorący robi się dopiero po jakimś czasie, właśnie w czasie tych przerw. Użyłam nie solonych orzeszków, sól dodawałam pod koniec miksowania, do smaku. Druga uwaga - sól dodajemy dosłownie po szczypcie, bardzo łatwo przesolić.Orzeszki kupiłam w Biedronce, opakowanie 400 g, za 4.99 . Nie wszystkie trafiły do masła, trochę podjadłam :) Ostatecznie uzyskałam ilość, która z małą górką wypełniła słoik po kupnym maśle orzechowym za 11 zł. Dodam że masło kupne miało 90 % orzechów, moje 100 % (no prawie, przez ten olej).Przepis dodaję do akcji "Domowy wyrób"