Wykonanie
Moje
czereśnie już są mocno dojrzałe a ostatnie deszczowe dni nie sprzyjały ich zbieraniu. Zostały tylko wysoko na drzewie, gdzie trudno sięgnąć. Wczoraj jednak mój mąż znalazł jeszcze sporą obsypana gałąź w zasięgu drabiny i zerwał, do zjedzenia i trochę na
konfitury. Zdjęcia są marne, bo wyładował mi się aparat, a rodzinka już czekała na
konfiturę do śniadania.kilogram
czereśniok. 1/2 kg
cukruniepełna szklanka
wodyCzereśnie pozbawiłam pestek, zbierając wyciekający sok w miseczce, nad którą je drylowałam. Wrzuciłam je do szerokiego niskiego garnka z niedużą ilością
wody. Dodałam też sok, który z nich wyciekał, żeby
konfitura była bardziej intensywna. Gotowałam na średnim ogniu ,
potem na małym, aż
woda i sok odparowały, cały czas mieszając . Wtedy dodałam
cukier , zamieszałam intensywnie, zwiększyłam moc palnika i mieszałam mocno, aż
cukier się rozpuścił.
Potem na małym ogniu, mieszając dość często gotowałam
konfiturę aż znowu odparowała. Należy uważać, żeby
cukier nie zaczął brązowieć i zmieniać się w karmel, bo
konfitura nam stwardnieje . Wtedy dolewamy nieco
wody, chwile gotujemy i kończymy gotowanie.Zrobiłam próbę na talerzyku – łyżeczkę
konfitur nalałam na środek talerzyka – nie rozlewała się naokoło, więc była dobra. Taki sposób gotowania
konfitur, bazujący na odparowywaniu najpierw bez
cukru,
potem z nim poznałam do mojej Mamy. Nie wymaga żadnych pektyn ani żelfixu, jest naturalny a
konfitura pyszna. Zrobiłam ją wczoraj wieczorem, niedużą ilość, więc nie pasteryzuję, bo jest tak pyszna, że pójdzie na bieżąco – jutro pewnie do naleśników.Smacznego !