Wykonanie
Chleb jaki piekę to zazwyczaj kwestia czasu i produktów jakimi dysponuję. No dobra, nie oszukujmy się - zazwyczaj czasu ;) Przeważnie jest tak, że wieczorem zaglądam do chlebaka i stwierdzam, że nie zostanie tam nic, jak zrobię sobie śniadanie do pracy. Dziecko zasypia, ja siadam do komputera i najpierw przeglądam moją listę
chlebów "do zrobienia", ale przeważnie nie znajduję tam nic pasującego. Więc szperam po internecie, najpierw po ulubionych stronach, a jak tam nie znajduję nic, to uderzam w Google.Jednym z takich
chlebów właśnie, który zrobiłam, bo nie miałam czasu na zaczyn, a po wieczornym wymieszaniu można go rano piec, jest prosty
chleb razowy na zakwasie . Z polecanego już bloga, dzięki któremu wyhodowałam swój zakwas.Składniki:4-5 dużych łyżek zakwasu żytniego30 dag
mąki żytniej razowej (typ 2000)30 dag
mąki pszennej luksusowej (typ 550)500 – 600 ml ciepłej
wody1 łyżka duża
soli10 dag pestek
słonecznikaPrzygotowanieDo miski przesiać oba rodzaje
mąki, dodać
wodę,
sól i zakwas. Dosypać większość pestek. Wszystko wyrobić bardzo dokładnie by powstało gładkie ciasto. Ciasto mieszać łyżką, ma być dość klejące. W razie potrzeby dodać więcej
wody lub
mąki jeśli będzie zbyt gęste lub zbyt rzadkie. Ciasto przełożyć do formy keksówki o wymiarach 35 cm x 12 cm wyłożonej papierem do pieczenia, szczelnie owinąć folią spożywczą i odstawić do wyrośnięcia na 4-6 godzin (lub do momentu gdy
chleb wyraźnie urośnie niemal do brzegów formy). Ciasto można również przygotować wieczorem i na noc włożyć do lodówki do wyrośnięcia.Zaraz po przełożeniu ciasta do formy wyrównać powierzchnię ręką zwilżoną
wodą i posypać
chleb słonecznikiem (
słonecznik należy lekko docisnąć do ciasta). Będzie się później lepiej trzymał na
chlebie.Piekarnik nagrzać do temperatury 240 stopni C.
Chleb piec najpierw przez 10 minut w temperaturze 240 stopni C, po tym czasie zmniejszyć temperaturę do 200 stopni C i piec jeszcze ok 1-1,5 godziny.
Chleb jest gotowy gdy postukany od
spodu wydaje głuchy odgłos.Moje modyfikacje: nie posypałam niczym wierzchu, bo nie lubię jak mi podczas krojenia spada coś z
chleba. Ciasto stało przez noc w lodówce,
potem pół godziny na blacie i dopiero je piekłam. Po początkowych minutach dałam mu jeszcze godzinę i dziesięć w niższej temperaturze.Jeden z ulubionych :)