Wykonanie
Przyznajcie się - ile wyrzucacie jedzenia? Nie mówię już nawet o jedzeniu, które się zmarnowało, bo kupiliście za dużo. Chodzi o jedzenie, które traktujemy jako odpadki.
Włoszczyzna po ugotowaniu zupy? Do śmieci.
Natka marchewki? Do śmieci.Ja nikogo osądzać nie
będę, bo sama często tak postępowałam. Jednak po ostatnich urodzinach postanowiłam coś zmienić w swoim życiu. A zacznę od jedzenia.Na początek - po raz pierwszy zrobiłam coś z
natki marchewki, która dotąd jawiła mi się jako gorsza kuzynka tej pietruszkowej. Chociaż widziałam przepisy z jej wykorzystaniem, sama jakoś się przed nią wzdragałam - takie liście? To prawie, jak zajadać się trawą i chwastami!W końcu przemyślałam sprawę i wzięłam się w garść - zrobiłam bardzo proste pesto z jej wykorzystaniem. I wiecie co? Wcale nie żałuję, bo jest bardzo smaczne. :)
Składniki na jedną porcję
natka marchewki - spora garść (ja miałam z
trzech marchewek)kilka
orzechów nerkowca (pół garści)
oliwa lub dobry
olejsólNatkę kroimy na drobniejsze kawałki, pozbywając się twardych łodyżek. Przekładamy do blendera i miksujemy na pastę z
orzechami i dwiema łyżkami
oliwy. Następnie dolewamy tyle
oliwy, żeby pesto miało gładką konsystencję - nie może być za gęste, bo nie pokryje nam
makaronu. Dosalamy do smaku.Dalej sprawa jest prosta -
makaron bezglutenowy gotujemy al dente. Gorący mieszamy z pesto. Dorzucamy pokrojone na plasterki
zielone oliwki.Smacznego!