Wykonanie
Ach te powidła, pracochłonne, czasochłonne, ale za to kiedy np w grudniu otworzymy sobie słoiczek ... to zachwyt nas dopadnie momentalnie.U mnie z powidłami jest tak, że robię je 3 dni, zaczynam pierwszego dnia wieczorem, przychodzi do mnie kumpela, siadamy w kuchni, gadamy, a ja
stoję, popijam jakiś dobry
napój ;-) i mieszam w garze, także czas nam szybko zlatuje, a powidełka nie są przypalone, reasumując polecam Wam jak tylko potrafię, bo to jest mój ósmy cud świata, tzn powidła :)
5 kg
śliwek węgierek ( tych małych, najmniej atrakcyjnych z wyglądu)około 1,5 szklanki
cukru (słodzę praktycznie na samym końcu smażenia)
sok z cytryny (jeśli przesłodzimy)
Śliwki myjemy, drylujemy, wsypujemy do dwóch misek, odstawiamy na dwie godzinki, żeby
śliwki puściły sok, który następnie odsączamy, nawiasem mówiąc ten soczek to są pyszności.
Śliwki wsypujemy do dwóch wielkich garnków, i doprowadzamy do wrzenia, gotujemy na malutkim ogniu przez około 2 godzinki, bardzo często mieszając, wyłączmy gaz, zostawiamy
śliwki bez przykrycia, najlepiej na noc. Rano włączamy gaz i znów często mieszając gotujemy śliweczki przez około 1,5 godziny,dodajemy
cukier, studzimy tak samo jak poprzednio i wieczorkiem włączamy gaz i gotujemy od 1 godziny do 1,5 mieszając już teraz praktycznie non stop. Powidła mają być praktycznie brązowe, gęste, zawiesiste :)Mnie z 5 kg
śliwek wyszło 5 słoiczków i na jedno konkretne posmarowania
chlebka, jak na zdjęciu.Ja słoiczki ze
śliwkami pasteryzuję standardowo w gorącej wodzie przez 20 minut.No, a teraz przygotujmy się na wielkie mycie kuchenki i okolic :DD, ale najpierw...kromeczka z powidełkiem :)