Wykonanie
Zawsze po treningu mam problem co zjeść. Finał tego jest taki, że zanim się ogarnę po siłowni i
wrócę do domu to mija ponad godzina. Dlatego postanowiłam, że robię sobie pyszne batoniki, które zjem od razu jak
wrócę do szatni. Z poniższego przepisu wychodzą 4 porcję. Jedna porcja (około 57g) zawiera (około): 187 kcal, 6g
białka, 9g tłuszczu, 18g węglowodanów.
daktyle 50g
masło z
orzechów arachidowych bez
soli 20g
pestki słonecznika 10gsiekane
migdały 20g
amarantus ekspandowany 20gquinoa 30g
sezam 10gnasiona Chia 10g
Daktyle zalewamy gorącą
wodą i trzymamy pod przykryciem przez 30 minut.Quinoę wrzucamy do garnka i kładziemy go na gaz. Po chwili zalewamy
kaszę wrzątkiem i gotujemy przez 15 minut.W misce umieszczamy wcześniej uprażony
słonecznik, siekane
migdały, nasiona Chia,
sezam. Dodajemy jeszcze ciepłą ugotowaną quinoę i dobrze mieszamy.
Daktyle odcedzamy i miażdżymy widelcem. Dodajemy
masło orzechowe i dokładnie mieszamy. W ten sposób uzyskany "krem" dodajemy do miski z ziarnami i
orzechami. Całość mieszamy. Następnie dodajemy
amarantus. Ręką dokładnie ugniatamy naszą masę, z której formujemy dużą kulkę.
Kulkę przekładamy do formy wyłożonej papierem do pieczenia. Niestety nie miałam odpowiedniej formy, więc posłużyłam się dodatkowo deską do krojenia. Ciasto mocno docisnęłam do jednego (krótszego)
boku i z drugiej strony docisnęłam je właśnie deską. Tak uformowany batonik wkładamy do lodówki na minimum godzinę. Po tym czasie kroimy nasz duży batonik na 4 mniejsze.
Batoniki trzymamy w lodówce.