Wykonanie
Ale mnie łeb pizgo, zara mnie oczy wylezo.W ten sposób przywitał nas sprzedawca w sklepie budowlanym. Za każdym razem gdy jestem u teściów, na Śląsku, tamtejsza gwara rozkłada mnie na
łopatki. Tylko tam można usłyszeć takie słowa od obcej osoby.Na początku mojej znajomości ze Znośnym, próbował mnie nauczyć jednego zdania:"W antryju na byfyju stoi szlonka tyju", czyli "w przedpokoju na kredensie stoi szklanka
herbaty". Za cholerę nie byłam wstanie tego powtórzyć.Dostałam wczoraj od teścia
agrest i
porzeczki. Na
nalewki, o których napiszę w innym
poście. Część postanowiłam wykorzystać do zrobienia pysznego deseru.Parfait to klasyczny francuski deser. Jego nazwa oznacza doskonały, idealny. Składa się z mrożonego kremu,
bitej śmietany i
owoców. Kwaskowate
owoce doskonale uzupełniają się ze słodkim kremem.Moja przyjaciółka urodziła dzisiaj w nocy. Gratuluję świeżo upieczonym rodzicom a małemu Julkowi dedykuję ten deser.
Składniki:4
żółtka3 łyżki
cukru pudru500 ml
śmietanki 30%10
biszkoptów150g świeżych
owocówW garnku przygotowuję kąpiel
wodną. Na gotującą się
wodę stawiam metalową miseczkę, do której wrzucam
żółtka z
cukrem pudrem. Ubijam aż zgęstnieją. Następnie stawiam miskę z
żółtkami do drugiej miski z zimną
wodą i jeszcze chwilą ubijam.
Śmietankę ubijam na sztywno. Mieszam delikatnie z
żółtkami aż utworzy się gładki krem. W szklance układam na przemian krem, pokruszone
biszkopty i
owoce. Wkładam do zamrażarki na 3-4 godziny. Przed podaniem posypuję
cukrem pudrem i dekoruję
miętą.