Wykonanie
Rozpoczął się kolejny tydzień pracy. Aż trudno uwierzyć, że jeszcze nie całe 2 tygodnie temu co rano spacerowałam po Lubelskich wsiach, obserwując jak budzą się ze snu. Przemierzając kilometry polnych ścieżek docierałam nad ukryte wśród łanów zbóż jeziora. Budziłam śpiących na pomostach wędkarzy i z zachwytem obserwowałam jak wyciągają z
wody sieci z
rybami. Gdy wracałam, polną
drogą spieszył spóźnialski, ciągnąc łódź za swoim rowerem. Tu i tam z szuwarów wypływały
kaczki, a ja karmiłam
młode łabędzie w nadziei, że ich rodzice nie będą
mieli nic przeciwko.
Urzeczona krajobrazem tak odmiennym od tego w którym przyszło mi żyć na co dzień całą sobą chłonęłam zapachy i dźwięki otaczającej przyrody. Zrobiłam wiele zdjęć, aby zachować te miejsca na dłużej.
Z tej porannej podróży zawsze z radością wracałam do pięknego ogrodu, ukrytego wśród płaczących wierzb i tataraku, na pyszne śniadanie ze swojską
wędliną, miejscowymi warzywami i tą wspaniała
porzeczkową konfiturą o której nie
mogę zapomnieć. Niestety nie mogłam przywieźć ze sobą ani jednego słoika. W zamian mam przepis i nadzieję, że
porzeczek w następnym sezonie nie uda mi się przegapić.
Konfitura porzeczkowa1kg
porzeczek1,4 kg
cukru1,75 szkl
wodyOwoce przebrać, oderwać szypułki, umyć i osuszyć. Następnie zalać na kilka minut gorącą
wodą (skróci to znacznie czas smażenia).
Wodę ugotować z
cukrem.
Owoce zalać
syropem i kilkakrotnie w kilkugodzinnych odstępach doprowadzić do wrzenia. Przełożyć do wyparzonych słoików. Pasteryzować przez około 15minut.Żałuję, że tak krótko mogłam rozkoszować się tymi porannymi spacerami. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś powrócę w tamte strony by z sentymentem powitać jeziora przesłonięte firankami tataraków i rozsiane wśród zbóż sosnowe bory z dywanem z mchów.