Wykonanie
Kiedyś często spędzałam lipce we Francji. W małych miejscowościach czternastego wszystko zamierało; nie można było nic kupić ani nigdzie się wybrać – poza oczywiście wieczornym świątecznym festynem z fajerwerkami. Nie wiem co mnie dzisiaj pchnęło w ramiona tego francuskiego deseru, a pod rękę podeszła patriotyczna prawie scenografia, o niefrancuskim pochodzeniu. Pozostałam posłuszna tym przypadkom i mimo, że następny wpis miał powstać nieco później, piszę już dziś, czternastego.To
owoce zalane nieco gęstszym
ciastem naleśnikowym, o fantastycznej, lekko ciągnącej i chrupiącej, stawiającej przyjemny
opór konsystencji. Stanowczo polecam jeść clafoutis na jeszcze gorąco lub ciepło, a
potem – podgrzewać porcje w piekarniku. Z
bitą śmietaną – obłędne.
![](/Data/Images/smakiem.blogspot.com\2011_slash_07_slash_clafoutis-z-wisniami/l/-1116915912.jpg)
Składniki (na 8 porcji, formę o średnicy 30cm):1 szklanka + 2 czubate łyżki
mąki tortowej3 łyżki
cukru pudrumała szczypta
soli200ml (niecała szklanka)
mleka3
jajkakilka garści wydrylowanych
wiśnicukier puder do posypania
śmietanka do ubijania (na 1 osobę ok. 50ml)Piekarnik nastawić na 180 stopni.W jednej misce wymieszać składniki suche, w innej – mokre. Wszystko razem zmiksować tylko do uzyskania gładkiej masy (można również użyć blendera: wtedy wystarczy umieścić w dzbanku wszystkie składniki po kolei i miksować przez 30 sekund).Formę natłuścić, wypełnić jej dno równą warstwą
wiśni.Ciasto wylać delikatnie i równomiernie na
owoce, do formy.Wstawić do gorącego piekarnika i piec 45-55 minut, do wyraźnego zarumienienia. Ciasto spektakularnie rośnie, a po wyjęciu opada - ale tak właśnie ma być.Wyjąć z piekarnika i od razu oprószyć
cukrem pudrem. Podawać jeszcze ciepłe.