Wykonanie
Ciasto jest bardzo domowe i zarazem świąteczne :). Proste, każdemu się uda :) Najlepiej kroić je po całkowitym ostudzeniu, masa makowa będzie ładnie się formowała.
ciasto kruche:2 szklanki
mąki pszennej (użyłam tortowej)5
żółtek125 gramów zimnego
masła lub
margaryny0,5 szklanki
cukru1 łyżka
cukru z
wanilią1 płaska łyżeczka
proszku do pieczenia1 łyżka
śmietany 18% lub
jogurtu naturalnegoszczypta
solimasa makowa:900 gramów
maku z puszki3/4 szklanki posiekanych
bakalii3
jaja3 łyżki
kaszy manny (kopiaste)2 łyżki
mąki ziemniaczanej (kopiaste)0,5 szklanki
cukru pudru lub domowa masa makowapiana:5
białekszczypta
soli2 łyżki
mąki ziemniaczanej3/4 szklanki
cukru pudruMąkę przesiać z
solą,
cukrami, wrzucić zimne
masło, posiekać drobno nożem.
Potem dodać 5
żółtek,
jogurt lub
śmietanę, zagnieść kruche ciasto. Podzielić je na 2 części: 1/3 i 2/3. Mniejszą część zawinąć w folię aluminiową, wsadzić do zamrażarki.
Foremkę kwadratową o
boku 25 cm lub tortownicę o średnicy 26 cm wysmarować tłuszczem, dno wylepić większą częścią ciasta, podnosząc rancik na około 1,5 cm, ponakłuwać w wielu miejscach.
Piekarnik rozgrzać do 190 stopni, włożyć ciasto i podpiec przez około 10 minut (funkcja grzania góra - dół, bez termoobiegu, na środkowym poziomie), wyjąć i lekko schłodzić.Masa makowa:
Mak z puszki osączyć z
dziwnego płynu, który się zbiera, przełożyć do miski, wymieszać z rozkłóconymi
jajami,
kaszą,
mąką, na końcu wsypać
bakalie, wymieszać ponownie.Masę
makową równomiernie rozłożyć na cieście.
Białka ubić na sztywno ze szczyptą
soli, wsypać
cukier, zmiksować na lśniącą
bezę, na końcu dodać
mąkę ziemniaczaną, zmiksować krótko, na średnich obrotach.Pianę wyłożyć na ciasto, wyrównać.
Na pianę zetrzeć na dużych oczkach resztę ciasta z zamrażarki.
Piekarnik rozgrzać do 180 stopni, włożyć ciasto, piec do zezłocenia wierzchniej warstwy, u mnie około 55 minut (funkcja grzania góra - dół, bez termoobiegu, na środkowym poziomie).Schłodzić przy uchylonych drzwiczkach piekarnika przez 30 minut,
potem wyjąć na blat.Kroić po całkowitym ostudzeniu, a najlepiej na drugi dzień, kiedy ciasto z wierzchu nieco zmięknie.