Wykonanie
Nie wiem, czy Wy też, ale ja bardzo lubię przeglądać czasopisma kulinarne. I choć zazwyczaj niewiele z zamieszczonych tam przepisów wykorzystuję, to czasem samo ‘podglądanie’ pomysłów innych jest całkiem miłe ;) Będąc latem u kuzynki w Danii odkryłam bardzo fajne tamtejsze czasopismo kulinarne ‘Mad!’ i po powrocie upiekłam jedno z prezentowanych w nim ciast ciast (z marcepanem i
czekoladowo-
śmietankowym kremem, może pamiętacie). Więc gdy kilka tygodni temu dostałam listopadowo-grudniowy numer ‘Mad!’ byłam pewna, że i tym razem znajdę tam coś ciekawego. Problem w tym, że spodobało mi się tyle przepisów, że…
będę chyba musiała kiedyś zapisać się na
kurs duńskiego ;) Choć przyznaję, że jak na razie nie
mogę narzekać, gdyż kuzynka dzielnie mi wszystko tłumaczy przez telefon, a ja mam nadzieję, że jej się to jednak nie znudzi ;) gdyż zaczynam nawet rozważać kwestię prenumeraty :)Ale wróćmy do ostatniego numeru ‘Mad!’; jednym z pierwszych przepisów który przypadł mi do gustu gdy wertowałam czasopismo, były (hmm… nawet nie wiem za bardzo jak to nazwać…) małe ‘ciasteczka’
migdałowe z
pomarańczowym sosem.
Piszę ‘ciasteczka’ w cudzysłowie, gdyż nie są to
ciasteczka jako takie, a wersja ‘mini’
migdałowego ciasta, które można upiec i podać jako jedno większe ciasto. Bardzo spodobał mi się przede wszystkim ich
słoneczny kolor oraz… sos
pomarańczowy z którym były podane. Dlatego czym prędzej sięgnęłam po telefon, by umówić się na tłumaczeniowy seans w Danii ;)Jednak, jak już
pisałam na początku, tego typu przepisy są dla mnie częściej bardzo ogólną inspiracją niż ochotą stworzenia czegoś identycznego (choć i tak się zdarza). Dlatego po krótkim zastanowieniu się stwierdziłam, że z przepisu zostawię sobie sos
pomarańczowy, a ‘ciasteczka’ zrobię według własnej receptury. A to dlatego, że w tym ‘moim’ przepisie nie ma ani dodatku
proszku do pieczenia, ani tłuszczu, co jest dodatkowym poświątecznym plusem ;) Oczywiście bardzo możliwe że przepis na te duńskie
migdałowe piękności jeszcze kiedyś wykorzystam (z pewnością nawet ;) ) ale jeszcze nie teraz.A oto przepis, z którego skorzystałam; pierwotnie jest on z mielonymi
orzechami, jednak – jak się okazało – z
migdałami równie dobrze smakuje. Przepis ten dostałam naście lat temu od Siostry, gdy zaczynałam piec i gotować ;) Od tej
pory często proszona jestem o upieczenie tego ‘lekkiego ciasta orzechowego’, jak je tu ochrzczono. Wprawdzie oryginalne proporcje były na ciasto z 10 jaj, ja jednak nigdy aż tak dużego nie upiekłam (moje ‘maximum’ to było ciasto z 7-8
jajek na tortownicę 24-26 cm). Tym razem, z 4
jajek, upiekłam 10 małych ‘babeczek’. A oto szczegóły :
‘Babeczki’
migdałowe z
pomarańczowym sosemNa ciasto :4
jajka80 g
cukru100 g zmielonych
migdałówotarta skórka z 1
pomarańczypłaska łyżka majzeny
Żółtka utrzeć z
cukrem do białości.
Białka utrzeć na sztywną pianę. Majzenę, połowę
migdałów i
białek delikatnie wymieszać z
żółtkami, następnie dodać pozostałą część składników i znów delikatnie lecz dobrze wymieszać. Wlać do natłuszczonych foremek (lub jednej większej) i wstawić do nagrzanego do 100° piekarnika, po czym zwiększyć temperaturę do 160-170°. Piec (w zależności od wielkości ciasta) od 20 do 30 minut.Po upieczeniu uchylić drzwiczki piekarnika i zostawić w nim ciasto jeszcze na kilka minut.Uwaga : ciasto sporo rośnie podczas pieczenia,
potem jednak niestety opada…Na sos :sok z 1
pomarańczysok z ½
cytryny (w oryginale z całej
cytryny)30 g
cukru trzcinowegoszczypta
cynamonuWszystkie składniki zagotować, po czym gotować kilka minut tak, aż powstanie niezbyt gęsty
syrop. Wtedy zdjąć sos z ognia, wystudzić i wstawić do lodówki.Przed podaniem, babeczki polać sosem i ewentualnie udekorować
skórką pomarańczową.To
migdałowe /
orzechowe ciasto jest wyjątkowo szybkie i łatwe, i jednocześnie (mimo dużej ilości
orzechów) naprawdę lekkie. W oryginalnym przepisie są tylko
jajka i mielone
orzechy, nie ma tam ani majzeny, ani
skórki pomarańczowej (na 1
jajko : 20 g
cukru + 25 g mielonych
orzechów /
migdałów). Mnie jednak spodobał się fakt, że
mogę troszkę z tym przepisem poeksperymentować, by od czasu do czasu na
stole zawitało coś ‘innego’.Mam nadzieję, że i Was zachęciłam do wypróbowania którejś z tych wersji ;)Pozdrawiam Was serdecznie, ostatni raz w tym 2008 roku :)Życzenia złożę Wam jednak nieco później, ponoć nie należy bowiem tego czynić przed północą ;)Do zobaczenia już niebawem !