Wykonanie
Dzisiaj klasyka kuchni francuskiej czyli pyszna duszona
wołowina. Danie pełne dobrze zrównoważonych smaków, które gotowałam wirtualnie z koleżankami Joasią,
Kasią i Olą .Przepis bazowy podany nam przez
Kasię pochodzi z książki Beverly Leblanc "Französische Küche" wyd. Parragon Books, ale przestudiowałam sobie także T EN bo książka jest niemiecka a danie francuskie i ja, niedowiarek, chciałam
mieć lepszy pogląd na całość. Okazało się, że różnice są niewielkie i oba przepisy dobrze się uzupełniają :) Jak znam życie to każda z nas i tak pewnie odrobinę coś pozmieniała np. niektóre ilości składników czy z któregoś zrezygnowała bo go nie lubi.Mam nadzieję, że wszystkim ta potrawa smakowała tak samo wspaniale jak mnie -
będę do niej wracać na pewno. I już myślę o zaopatrzeniu się w porządny żeliwny garnek bo takiego się jakoś nie dorobiłam - jednak jak widać w szklanym naczyniu żaroodpornym z pokrywą też się dało zrobić coś pysznego.
czas przygotowania : 5 godzin + ew. kilkanaście godzin na przegryzienieskładniki na 4 porcje :ok. 1000 g
wołowiny -
łopatki bez kościok. 200 g wędzonego
surowego boczku2 łyżki
oleju słonecznikowego3 łyżki
masła1 duża
marchewka1 średnia
cebula1/2 średniego
pora3 ząbki
czosnkuok. 2 - 2,5 szkl.
bulionu wołowegook. 1,5 - 2 szkl. czerwonego
wytrawnego wina Cotes du Rhone2 czubate łyżki
mąki pszennej1 łyżka
przecieru pomidorowego1
bouquet garni - czyli 2 małe
liście laurowe, kilka gałązek świeżego
tymianku i kilka gałązek świeżej
natki pietruszki a wszystko związane nicią żeby się nie rozpadłokilkanaście całych małych
pieczarek - u mnie 20kilkanaście całych malutkich
cebulek - miały być perłowe, ale udało mi się dostać tylko malutkie
szalotkido smaku -
sól morska,
pieprz czarny świeżo mielony, odrobina
cukrusposób przygotowania:
wołowinę opłukałam i osuszyłam, pokroiłam na duże kawałki - mniej więcej 5x5 cm. Rozłożyłam je na ręczniku papierowym i ręcznikiem przykryłam żeby wchłonęły wilgoć - to ważne bo suche
mięso lepiej się zrumieni.
Z
boczku odcięłam skórę i pokroiłam go w słupki, tak mniej więcej 0,5x4 cm. Razem ze skórką wrzuciłam do wrzątku i gotowałam ok. 5 minut. Odcedziłam i osuszyłam na ręczniku.Warzywa oczyściłam.
Marchew pokroiłam w niezbyt cienkie plastry,
cebulę w piórka,
pora w krążki a ząbki
czosnku lekko zmiażdżyłam.W oryginale wszystko smaży się i dusi w żeliwnym garnku, ale takiego nie posiadam więc musiałam poradzić sobie inaczej. W rondlu rozgrzałam po 1 łyżeczce
oleju i
masła, wrzuciłam pokrojony
boczek i smażyłam jakieś 3 minuty aż się dobrze zrumienił. Wyjęłam skwarki łyżką cedzakową na talerz. Pozostały w rondlu tłuszcz jeszcze podgrzałam aż zaczął dymić i partiami smażyłam kawałki
mięsa - kładzie się tylko po kilka sztuk żeby leżały luźno i nie stykały się - zrumieniłam je porządnie ze wszystkich stron a te usmażone przekładałam do
boczku. Przy smażeniu drugiej części
mięsa dodałam taką samą ilość tłuszczu co przed
smażeniem boczku. Gdy już całe
mięso było obsmażone wrzuciłam je razem ze skwarkami z powrotem do rondla. Oprószyłam 1 łyżką
mąki, wymieszałam dokładnie a następnie przesypałam do naszykowanego naczynia żaroodpornego. To wstawiłam do piekarnika nagrzanego do 230 st. C na kilka minut.
W tym czasie w rondlu rozgrzałam 1 łyżkę
oleju i 1 łyżeczkę
masła, wrzuciłam warzywa. Smażyłam je mieszając kilka minut aż zaczęły się rumienić. Oprószyłam
morską solą i świeżo mielonym
pieprzem. Dodałam pozostałą łyżkę
mąki, wymieszałam i chwilę jeszcze smażyłam. Jarzyny zalałam
wywarem wymieszanym z koncentratem, dodałam wiązkę
ziół i skórkę z
boczku, zagotowałam. Dolałam trochę więcej jak połowę
wina i całość przelałam do naczynia z
mięsem. Płyn powinien ledwie zakryć
mięso. Naczynie przykryłam pokrywą i zostawiłam w piekarniku na 2,5-3 godziny zmniejszając temperaturę do 160 st. C.Po tym czasie dobrze by było wyjąć danie z piekarnika i zostawić w spokoju do następnego dnia żeby wszystko dobrze się przegryzło i dokończyć dopiero nazajutrz. Nie jest to konieczne, ale bardzo pożądane i tak też zrobiłam.
Następnego dnia ponownie rozgrzałam piec i zagrzałam
mięso w sosie. Gdy nabierały temperatury oczyściłam malutkie
pieczarki. Naszykowałam też
cebulki tzn. nacięłam ich piętki na krzyż, wrzuciłam do wrzącej
wody na ok. 10 sekund a po odcedzeniu z łatwością obrałam z łupinek. W rondlu rozpuściłam łyżeczkę
masła i gdy się rozgrzało dodałam
cebulki - usmażyłam je na złoto dodając 2 szczypty
cukru a kiedy ten się skarmelizował dolałam kilka łyżek
wywaru wołowego - dusiłam aż odparował a
cebulki pokryły się glazurą - przełożyłam je na talerz. W rondlu rozgrzałam 2 łyżeczki
masła - wrzuciłam całe
pieczarki i smażyłam je aż były rumiane.
Pieczarki i
cebulki dodałam do garnka z podgrzaną
wołowiną i piekłam wszystko razem jeszcze ok. 30 - 45 minut. Podczas długiego pieczenia, mimo pokrywki, część płynu odparowała więc dolałam jeszcze ok. 1/2 szkl.
wina. Przed podaniem usunęłam
bouquet garni, skórkę, przecedziłam całość przez sito - z powierzchni sosy zebrałam większość tłuszczu a
potem podgotowałam go oddzielnie w rondelku żeby jeszcze zredukował - zagęszczony wlałam do
mięsa, warzyw i
grzybów. Ja lubię
gesty sos i tak też radzą zrobić Francuzi - wedle opisu sos powinien być gesty tak żeby oblepiał wypukłą stronę łyżki, zanurzonej w nim i wyjętej.
Boeuf bourguignon podaje się posypując świeżą
pietruszką i z dodatkiem świeżej
bagietki, ale znam takiego jednego faceta co swoją porcje zjadł z tłuczonymi
ziemniakami i był bardzo zadowolony.Można oczywiście pominąć "leżakowanie" dania do następnego dnia i gdy
mięso będzie miękkie od razu dodać
pieczarki oraz
cebulki a po podduszeniu wykończyć potrawę. Jednak tego typu dania jednogarnkowe lubią postać i odpocząć :)Cały opis brzmi może nieco skomplikowanie, ale wszystko robi się łatwo a
potem potrawa piecze się sama więc nie zrażajcie się bo warto przygotować coś naprawdę pysznego.